Mirosław Don urodził się w Zastawiu na Wołyniu, w dużej kolonii w gminie Ludwipol (obecnie Sosnowo) w powiecie Kostopol. Mordy na Polakach na kresach południowo-wschodnich II RP rozpoczęły się na masową skalę jeszcze przed słynną „krwawą niedzielą" - 11 lipca 1943 r. Był między innymi świadkiem zdarzeń pod koniec czerwca 1943 roku, kiedy to nastąpił atak ukraińskich nacjonalistów na Zastawie na Wołyniu. Miał wtedy niespełna 5 lat.
- Ojciec zdążył wyskoczyć przez okno i schował się w szopie - opowiadał. - Do mieszkania weszli oprawcy, którzy okazali się kolegami matki ze szkoły. Jedn z nich przystawił matce pistolet do głowy i pytał o ojca. Matka powiedziała, że ojciec poszedł do pobliskiej kolonii. Nie wierzyli jej. Nie zabili nas wówczas tylko dlatego, że nie było ojca. To było odroczenie egzekucji. Ojciec był pracownikiem gminy. Chcieli poczekać, aż wróci. Mordowali w pierwszej kolejności urzędników, nauczycieli i księży. Pamiętam, że dookoła naszego domu widać było same łuny pożarów. Paliła się cała osada.
Kiedy o świcie uciekali z Zastawia, widzieli w zgliszczach spalonych
...