Nasza Czytelniczka w pierwszych dniach tego roku miała się poddać operacji oczu. Poczeka na nią miesiąc dłużej. Wszystko przez zamieszanie związane z wynikiem testu jej męża w kierunku COVID-19.
Kobieta opiekuje się swoim schorowanym mężem. Przed jej operacją miał być przewieziony do Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego szpitala w Zdrojach. Lekarz rodzinna wystawiła mu skierowanie do szpitala i zlecenie na test w kierunku COVID-19. Wymaz został pobrany w domu pacjenta.
- Załatwiłam sprawę przewiezienia męża do szpitala i czekaliśmy tylko na wynik testu - relacjonuje nasza Czytelniczka. - W sylwestra zadzwoniła pani z sanepidu z informacją, że mój mąż jest na kwarantannie, czyli choruje na COVID. Zaskoczyła mnie tym całkowicie. Tak, zachorował i wyzdrowiał, ale było to w listopadzie 2020 roku! Nie mogłam niczego więcej się dowiedzieć w sanepidzie o wyniku testu ani w sylwestra, ani w następnym dniu, mimo że nieustannie tam wydzwaniałam. Męża nie można więc było zawieźć do szpitala w uzgodnionym terminie.
Dopiero w niedzielę (2 stycznia), jak relacjonuje kobieta, lekarz dyżurny w
...