W środę 27 listopada wieczorem miałem okazję obserwować przebieg zdarzeń po wypadku na S3 w rejonie Goleniowa. Przez 3 godziny stałem około 200 m od płonącej ciężarówki. Obserwowałem akcję gaśniczą, doświadczyłem też skutków kompletnego paraliżu informacyjnego ze strony służb uczestniczących w zdarzeniu.
Około 18.20 na stojącą na skraju drogi ciężarówkę najechała inna, której kierowca pewnie nie zauważył przeszkody. Samochód, który najechał na stojącego tira, kompletnie rozorał mu lewy bok, zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej i się zapalił. Wiózł widocznie łatwopalny towar, bo płomienie były wysokie. Po chwili słychać było 2 lub 3 głośne wybuchy, prawdopodobnie eksplodowały zbiorniki z paliwem.
Po kilku minutach nadjechała straż pożarna, wstrzymano ruch na drugim pasie i strażacy zaczęli gasić płonący samochód. Gaszenie trwało dobrze ponad godzinę. Kierowcy, którzy stali na zablokowanym pasie grzecznie utworzyli tzw. korytarz życia i czekali, aż strażacy skończą pracę. No i czekali na jakąkolwiek informację co do perspektyw dalszej jazdy.
Czas mijał,
...