Miejsce bicia z płaszczem się zgadzają. Nie ma więc wątpliwości, że w Smolęcinie odnaleziono serce 350-letniego dzwonu, jaki na wieży miejscowego kościoła tkwił jeszcze w czasie wojennej zawieruchy. Potem zaginął i - jak wiele innych cennych artefaktów - został odnaleziony przez szczecińskiego policjanta, specjalizującego się w odzyskiwaniu utraconych zabytków.
Mowa o dr. Marku Łuczaku, cenionym badaczu przeszłości - autorze ponad 50 książek o historii i utraconych dziełach sztuki, prezesie Pomorskiego Towarzystwa Historycznego, który na co dzień w randze komisarza Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie zajmuje się zwalczaniem przestępczości przeciwko zabytkom. To on przez ostatnie miesiące z grupą szczecińskich pasjonatów historii poszukiwał śladów po dawnych mieszkańcach Smolęcina.
Badany przez nich obszar nie był terenem cmentarza rejestrowego. Bowiem ślady XX-wiecznej nekropolii Smolęcina zostały zatarte na tyle skutecznie, że nawet w ewidencji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków brakuje jej dokumentacji.
Jednak podczas kolejnych wypraw pod egidą Pomorskiego Towarzystwa
...