Tragedia wydarzyła się prawie rok temu (28 lutego) w centrum Dziwnowa. Była niedziela, samo południe, kiedy jadący wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego samochód VW Sharan wykonał nagły skręt w prawo i z rozpędem wjechał do Dziwny.
Samochód wylądował kilkanaście metrów od brzegu - co świadczyło o dość dużej szybkości. Na miejscu nie było widać śladów hamowania. Zginęła 4-osobowa rodzina: 41-letni Dariusz P., jego 38-letnia żona i ich dzieci - trzyletni syn i siedmioletnia córka. W samochodzie był też pies, labrador. Również nie przeżył.
Na niewyraźnym nagraniu z kamery zainstalowanej na stojącym po drugiej stronie ulicy budynku widać było, jak auto zwolniło, jadąc ulicą, wykonało zakręt w prawo i gwałtownie przyśpieszyło. Do wody wjechało idealnie między stojącym na brzegu pachołkiem do cumowania statków i fragmentem betonowej konstrukcji nad brzegiem rzeki.
Na miejscu tragedii dość szybko pojawili się płetwonurkowie, którzy potem powiedzieli dziennikarzom, że samochód stał oparty o dno rzeki przednią częścią (maską). Okna przednie były otwarte, a małżeństwo, które nie było przypięte
...