Z Markiem RYBARCZYKIEM, znawcą kultury, historii i polityki współczesnej Wielkiej Brytanii, wieloletnim dziennikarzem radia BBC, autorem niedawno wydanej książki pt. „Elżbieta, Filip, Diana i Meghan. Zmierzch świata Windsorów", rozmawia Monika GAPIŃSKA
- O księciu Filipie napisał pan w swojej książce, że w momencie wchodzenia w rodzinę królewską był półsierotą, która szuka koszyka jak bezpański pies…
- To był człowiek, który miał bardzo ciężkie dzieciństwo. Urodził się na greckiej wyspie Korfu. Jego matka Alicja była Angielką, ojciec Andrzej z kolei był siódmym synem króla Grecji, importowanym z Danii. Kiedy Filip miał półtora roku, odegrały się bardzo dramatyczne wydarzenia. Jego ojciec był podejrzany o zdradę kraju i skazany na śmierć. Filip był wtedy na Korfu, a w więzieniu ważyły się losy ojca. Alicja zatem, która miała ogromne wpływy w establishmencie brytyjskim, zdołała przekonać premiera, by wysłał okręt wojenny. Wtedy to było tak, jak wysłanie obecnie samolotu z rakietami Cruise. Okręt ten zacumował przy Atenach i zagroził ostrzałem miasta. Wtedy Grecy zmiękli i
...