Rozmowa z Janem STAWARZEM, aktorem teatralnym i filmowym.
- Co u pana słychać, panie Inżynierze?
- Jestem emerytem, od czasu do czasu gram w filmach, wyprowadzam psa na spacery i spoglądam wstecz. Ostatnio uświadomiłem sobie, że kultowy film „Dziewczyny do wzięcia" kręciliśmy… pół wieku temu. Aż trudno uwierzyć, że tak szybko to zleciało. To my znamy się krócej, bo od połowy lat 80., a film powstał w 1972 r.
- To co będziemy teraz robić? - pytały dziewczyny, które przyjechały gdzieś spod Warszawy na podryw do stolicy.
- A ja odpowiadałem, że jest wiele różnych możliwości.
- Byłeś zwykłym robotnikiem, ale udawałeś inżyniera, a ten inżynier miał wyraźnie brudne paznokcie…
- Sam je przybrudziłem. Uznałem, że to mnie bardziej uwiarygodni w tej roli.
- Podejrzewałeś, że ten film zyska taki rozgłos i stanie się jednym z najbardziej kultowych w historii polskiej kinematografii?
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Byliśmy tym wszyscy bardzo miło zaskoczeni. Film zdobył sporo różnych nagród i przede wszystkim podbił publiczność. Od lat jest powtarzany w różnych
...