Pogoń zmienia się organizacyjnie i sportowo po przejęciu klubu przez Alexa Haditaghiego. Na razie wyniki w Ekstraklasie nie są na miarę oczekiwań irańskiego właściciela klubu i kibiców, gdyż portowcy zajmują 13. miejsce. Sposób budowy drużyny i jej możliwości w rozmowie z „Kurierem Szczecińskim” ocenił ekspert telewizyjny Kazimierz Węgrzyn. To piłkarz z ekipy granatowo-bordowych, która
w XXI wieku odniosła największy sukces, zdobywając w sezonie 2000/2001 wicemistrzostwo Polski.
– Jak się panu podoba drużyna Pogoni po zmianach jakie zaszły w klubie, włącznie z najważniejszą czyli przejęciem sterów przez Alexa Haditaghiego?
– Oceniając to co najważniejsze, czyli ostatni mecz z Jagiellonią, to drużyna podobała mi się mimo porażki 1:2. Była bliższa zwycięstwa, ale piłka rzadko bywa sprawiedliwa. Zastanawiałem się, czy pomysł trenera Thomasa Thomasberga, który wystawia w ataku Kamila Grosickiego z Rajmundem Molnarem, jest dobry, ale to się obroniło. Grosik miał trzy sytuacje do zdobycia bramki i jedną wykorzystał. Oczywiście, kiedy był Efthymis Koulouris było Pogoni łatwiej, bo potrafił zdobyć gola w nieoczywistej sytuacji, ale daleki jestem od krytykowania Molnara, bo w następnym meczu to może się zmienić.
– A propos Grosickiego. W kilku poprzednich meczach był on jedynym Polakiem w podstawowym składzie. Budowa drużyny na cudzoziemcach to dobry pomysł?
– Jeśli są lepsi od Polaków, to dla mnie nie ma żadnego problemu. Gorzej jeśli nie są lepsi, ale sprowadzono ich za większe pieniądze i z tego powodu muszą grać. Obecnie tak świat wygląda i w najlepszych ligach grają obcokrajowcy, choć nie zawsze to idzie z jakością. Widać, że trener Thomasberg szuka lepszych rozwiązań w obronie. Marian Huja świetnie wyprowadza piłkę swoją lepszą lewą nogą i jest dobry w ofensywie, ale zdecydowanie gorzej broni i trener postawił na innych.
– Wnioskuję z pana słów, że mimo dwóch porażek z rzędu i dopiero 13. pozycji w tabeli, w jasnych kolorach widzi pan przyszłość Dumy Pomorza?
– Myślę, że Pogoń potrzebuje dobrej serii. Jeden, drugi mecz wygrany i to może pójść do przodu. Pamiętajmy, że przegrali z Jagiellonią, dla mnie jednym z najlepszych polskich zespołów. Na jej tle Pogoń miała zdecydowanie więcej okazji do zdobycia gola. Brawa dla Jagiellonii za wygraną, ale było to nieoczywiste zwycięstwo i trudno powiedzieć, że w przekroju całego meczu zasłużyła na wygraną.
– Grosicki zadziwia swoją piłkarską długowiecznością do tego stopnia, że były selekcjoner Adam Nawałka powiedział nam ostatnio, że widzi go na boisku nawet po czterdziestce. Pan również?
– Nie widać po nim upływającego czasu. Wygląda cały czas dobrze; ta sama szybkość i sprinty. Ma szczecińskie serce więc stąd jego duże zaangażowanie. Poza tym jeśli człowiek widzi, że do końca kariery jest bliżej niż dalej, to stara się jeszcze bardziej dbać o siebie. Mam na myśli regenerację i dbanie o każdy szczegół. Jeśli starszy zawodnik zagra słabszy mecz, to od razu wytyka mu się jego wiek. Tak było w moim przypadku.
– Pogoń dokonała wielu transferów, dosyć spektakularnych, bo przyszedł Sam Greenwood z przeszłością w Premier League i kilku innych. Który z nowych zawodników robi na panu największe wrażenie?
– Jeśli chodzi o Greenwooda, to nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Ma przebłyski dobrej gry, ale nie wiem czy jego gra będzie miała przełożenie na zespół i będzie kluczowym piłkarzem. Mam co do tego wątpliwości. Musa Juwara miał niezłe wejście i to jest dobry gracz. Jego pozyskanie będzie procentowało, ale potrzeba żeby drużyna zaskoczyła i zaczęła wygrywać, wówczas będzie też większa rywalizacja w zespole. Benjamin Mendy grał zbyt mało, żeby go oceniać i sam jestem ciekawy, czy się odbuduje. Z drugiej strony znając z autopsji i patrząc teraz na atmosferę jaka panuje w Szczecinie, jeśli piłkarze ją poczują, to każdy z nich będzie starał się nie zawieść kibiców. Pogoń potrzebuje czasu, tym bardziej po zmianach inwestora i kontrowersyjnych wypowiedziach właściciela.
– Czy są potrzebne te kontrowersyjne wypowiedzi, a było ich sporo?
– Wypowiadanie się prezesa o różnych rzeczach może sprawiać, że zawodnicy myślą i czują, że odpowiedzialność bardziej spoczywa na prezesie, a nie na nich. Ja bym trochę to zmienił, a większą odpowiedzialność zrzucił na piłkarzy oraz trenerów i oceniał to co dzieje się na boisku. To jest okres przejściowy, ale Pogoń cały czas chce grać w europejskich pucharach i wygrać trofeum w Polsce, jednak na dzisiaj różnie to wychodzi. Ściągnięcie jednego czy drugiego piłkarza nie wystarczy, bo w piłce potrzebny jest czas i cierpliwość.
– Kibice Pogoni są bardzo niecierpliwi i chcieliby jak najszybciej, żeby klub pozbył się prześmiewczej łatki Zero Tituli, czyli drużyny bez żadnego trofeum. Jest na to szansa w tym sezonie?
– Gdybym powiedział, że Pogoń celuje w mistrzostwo, to bym się ośmieszył. Chyba się powtórzę, ale Pogoń musi złapać serię zwycięstw, żebyśmy zaczęli mówić, że ma szansę zaczepić się w walce o puchary. Jest jeszcze szansa w Pucharze Polski, ale nie ma co się na nim koncentrować, tylko na każdym kolejnym meczu. Jeśli nie masz formy w meczu poprzedzającym Puchar Polski, to raczej nic nie zrobisz. Jeśli jesteś mocny i przygotowany mentalnie do wyzwania, to gra w PP jest łatwiejsza. Koncentracja wyłącznie na pucharze nie wyszła chyba nikomu w 100 procentach na dobre.
– Alex Haditaghi udziela kontrowersyjnych wypowiedzi, ale i będący za pana czasów właścicielem Pogoni Turek Sabri Bekdas był nietuzinkową osobą. Jak go pan wspomina?
– Wiele rzeczy z tamtego okresu mi się podobało. Mam na myśli budowanie atmosfery, choćby poprzez wspólne obiady w każdy poniedziałek. Służyły one integrowaniu się zespołu. Piłkarze którzy przychodzili do Pogoni jako obcy sobie, nagle się zaprzyjaźniali. Również nasze rodziny łapały ze sobą kontakt i trwałe więzy. Do zbudowania czegoś większego i zdobycia trofeum zabrakło trochę cierpliwości, może trochę kasy, ale ja tamten okres wspominam bardzo dobrze.
– Sabri Bekdas jadał te obiady z piłkarzami?
– Bywał z nami, choć nie zawsze ze względu na inne obowiązki. Spotykaliśmy się z szefostwem klubu w różnych restauracjach w Szczecinie. Przyznam, że tylko w dwóch klubach w czasie mojej kariery było praktykowane coś takiego, a mianowicie w Pogoni oraz w austriackim SV Ried. To ważne pod względem integracyjnym, szczególnie dla obcokrajowców. Pomaga piłkarzom i ich rodzinom w nowym środowisku. Byłem zwolennikiem takich spotkań, bo pomagały też w odreagowaniu po meczu.
– Z przyjaźni zawartych w Pogoni która okazała się najtrwalsza?
– Z Grześkiem Mielcarskim. Wcześniej jako rywale na boisku żeśmy się boksowali, bo walczyliśmy nie tylko o piłkę (tu pojawia się śmiech naszego rozmówcy). W Szczecinie poznaliśmy się bliżej i pozostajemy przyjaciółmi do dzisiaj.
– Alex Haditaghi chciałby szybkiego sukcesu, a jak to było za Bekdasa, Wywierał jakąś presję na drużynie?
– Faktycznie tak było, turecki inwestor przyszedł spontanicznie i szybko chciał coś zrobić i o mały włos by się udało (Pogoń zdobyła wicemistrzostwo Polsku w sezonie 2000/2001). Miałem szacunek do tureckiego właściciela, jak i mam do obecnego, patrząc na Pogoń z boku, za to że przyszli, wykładają kasę i chcą zrobić coś dobrego. Może trochę za szybko, ale że wytwarzają presję, to nie jest nic złego. To musi się zawiązać i współgrać z drużyną. Jak patrzyłem na mecz z Jagiellonią, to widać było determinację i że jest oddziaływanie właściciela na piłkarzy, ale nie zawsze to daje efekt w kontekście wyniku meczu.
– Wasze wicemistrzostwo Polski i tak pozostaje najlepszym wynikiem klubu w XXI wieku…
– To nie był jakiś specjalny sukces. Byłoby nim zdobycie mistrzostwa Polski. Mieliśmy odpowiednią drużynę, byliśmy dobrze przygotowani, ale zabrakło cierpliwości Bekdasowi i jego ludziom, żeby to finansować dalej. Nie chcę rozwijać wątku, bo nie wiem jak wyglądała do końca sprawa przyznania mu gruntów, o które zabiegał…
– Oceniając obecną Pogoń i Alexa Haditaghiego, oraz oczekując szybkiego sukcesu, kibice powinni pamiętać, że przejmując klub musiał spłacić ponad 60 milionów złotych długu po poprzednim właścicielu.
– Tym większy szacunek dla niego, że wszedł i jest pewny, że to dobry projekt. Przekonuje do tego piłkarzy, ożywia kibiców i pokazuje, że może ściągnąć zawodników z wysokiej półki. To sprzyja rywalizacji i pokazuje, że nie utrzymają się w drużynie piłkarze, którzy nie będę prezentować odpowiedniego poziomu.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Jerzy CHWAŁEK