Niedziela, 07 grudnia 2025 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoni potrzeba czasu i cierpliwości

Data publikacji: 13 listopada 2025 r. 12:34
Ostatnia aktualizacja: 15 listopada 2025 r. 20:08
Piłka nożna. Pogoni potrzeba czasu i cierpliwości
Kazimierz Węgrzyn w granatowo-bordowych barwach wicemistrzów Polski. Fot. Marek BICZYK  

Pogoń zmienia się organizacyjnie i sportowo po przejęciu klubu przez Alexa Haditaghiego. Na razie wyniki w Ekstraklasie nie są na miarę oczekiwań irańskiego właściciela klubu i kibiców, gdyż portowcy zajmują 13. miejsce. Sposób budowy drużyny i jej możliwości w rozmowie z „Kurierem Szczecińskim” ocenił ekspert telewizyjny Kazimierz Węgrzyn. To piłkarz z ekipy granatowo-bordowych, która
w XXI wieku odniosła największy sukces, zdobywając w sezonie 2000/2001 wicemistrzostwo Polski.

REKLAMA

 Jak się panu podoba drużyna Pogoni po zmianach jakie zaszły w klubie, włącznie z najważniejszą czyli przejęciem sterów przez Alexa Haditaghiego?

– Oceniając to co najważniejsze, czyli ostatni mecz z Jagiellonią, to drużyna podobała mi się mimo porażki 1:2. Była bliższa zwycięstwa, ale piłka rzadko bywa sprawiedliwa. Zastanawiałem się, czy pomysł trenera Thomasa Thomasberga, który wystawia w ataku Kamila Grosickiego z Rajmundem Molnarem, jest dobry, ale to się obroniło. Grosik miał trzy sytuacje do zdobycia bramki i jedną wykorzystał. Oczywiście, kiedy był Efthymis Koulouris było Pogoni łatwiej, bo potrafił zdobyć gola w nieoczywistej sytuacji, ale daleki jestem od krytykowania Molnara, bo w następnym meczu to może się zmienić.

– A propos Grosickiego. W kilku poprzednich meczach był on jedynym Polakiem w podstawowym składzie. Budowa drużyny na cudzoziemcach to dobry pomysł?

– Jeśli są lepsi od Polaków, to dla mnie nie ma żadnego problemu. Gorzej jeśli nie są lepsi, ale sprowadzono ich za większe pieniądze i z tego powodu muszą grać. Obecnie tak świat wygląda i w najlepszych ligach grają obcokrajowcy, choć nie zawsze to idzie z jakością. Widać, że trener Thomasberg szuka lepszych rozwiązań w obronie. Marian Huja świetnie wyprowadza piłkę swoją lepszą lewą nogą i jest dobry w ofensywie, ale zdecydowanie gorzej broni i trener postawił na innych.

– Wnioskuję z pana słów, że mimo dwóch porażek z rzędu i dopiero 13. pozycji w tabeli, w jasnych kolorach widzi pan przyszłość Dumy Pomorza?

– Myślę, że Pogoń potrzebuje dobrej serii. Jeden, drugi mecz wygrany i to może pójść do przodu. Pamiętajmy, że przegrali z Jagiellonią, dla mnie jednym z najlepszych polskich zespołów. Na jej tle Pogoń miała zdecydowanie więcej okazji do zdobycia gola. Brawa dla Jagiellonii za wygraną, ale było to nieoczywiste zwycięstwo i trudno powiedzieć, że w przekroju całego meczu zasłużyła na wygraną.

– Grosicki zadziwia swoją piłkarską długowiecznością do tego stopnia, że były selekcjoner Adam Nawałka powiedział nam ostatnio, że widzi go na boisku nawet po czterdziestce. Pan również?

– Nie widać po nim upływającego czasu. Wygląda cały czas dobrze; ta sama szybkość i sprinty. Ma szczecińskie serce więc stąd jego duże zaangażowanie. Poza tym jeśli człowiek widzi, że do końca kariery jest bliżej niż dalej, to stara się jeszcze bardziej dbać o siebie. Mam na myśli regenerację i dbanie o każdy szczegół. Jeśli starszy zawodnik zagra słabszy mecz, to od razu wytyka mu się jego wiek. Tak było w moim przypadku.

– Pogoń dokonała wielu transferów, dosyć spektakularnych, bo przyszedł Sam Greenwood z przeszłością w Premier League i kilku innych. Który z nowych zawodników robi na panu największe wrażenie?

– Jeśli chodzi o Greenwooda, to nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Ma przebłyski dobrej gry, ale nie wiem czy jego gra będzie miała przełożenie na zespół i będzie kluczowym piłkarzem. Mam co do tego wątpliwości. Musa Juwara miał niezłe wejście i to jest dobry gracz. Jego pozyskanie będzie procentowało, ale potrzeba żeby drużyna zaskoczyła i zaczęła wygrywać, wówczas będzie też większa rywalizacja w zespole. Benjamin Mendy grał zbyt mało, żeby go oceniać i sam jestem ciekawy, czy się odbuduje. Z drugiej strony znając z autopsji i patrząc teraz na atmosferę jaka panuje w Szczecinie, jeśli piłkarze ją poczują, to każdy z nich będzie starał się nie zawieść kibiców. Pogoń potrzebuje czasu, tym bardziej po zmianach inwestora i kontrowersyjnych wypowiedziach właściciela.

– Czy są potrzebne te kontrowersyjne wypowiedzi, a było ich sporo?

– Wypowiadanie się prezesa o różnych rzeczach może sprawiać, że zawodnicy myślą i czują, że odpowiedzialność bardziej spoczywa na prezesie, a nie na nich. Ja bym trochę to zmienił, a większą odpowiedzialność zrzucił na piłkarzy oraz trenerów i oceniał to co dzieje się na boisku. To jest okres przejściowy, ale Pogoń cały czas chce grać w europejskich pucharach i wygrać trofeum w Polsce, jednak na dzisiaj różnie to wychodzi. Ściągnięcie jednego czy drugiego piłkarza nie wystarczy, bo w piłce potrzebny jest czas i cierpliwość.

– Kibice Pogoni są bardzo niecierpliwi i chcieliby jak najszybciej, żeby klub pozbył się prześmiewczej łatki Zero Tituli, czyli drużyny bez żadnego trofeum. Jest na to szansa w tym sezonie?

– Gdybym powiedział, że Pogoń celuje w mistrzostwo, to bym się ośmieszył. Chyba się powtórzę, ale Pogoń musi złapać serię zwycięstw, żebyśmy zaczęli mówić, że ma szansę zaczepić się w walce o puchary. Jest jeszcze szansa w Pucharze Polski, ale nie ma co się na nim koncentrować, tylko na każdym kolejnym meczu. Jeśli nie masz formy w meczu poprzedzającym Puchar Polski, to raczej nic nie zrobisz. Jeśli jesteś mocny i przygotowany mentalnie do wyzwania, to gra w PP jest łatwiejsza. Koncentracja wyłącznie na pucharze nie wyszła chyba nikomu w 100 procentach na dobre.

– Alex Haditaghi udziela kontrowersyjnych wypowiedzi, ale i będący za pana czasów właścicielem Pogoni Turek Sabri Bekdas był nietuzinkową osobą. Jak go pan wspomina?

– Wiele rzeczy z tamtego okresu mi się podobało. Mam na myśli budowanie atmosfery, choćby poprzez wspólne obiady w każdy poniedziałek. Służyły one integrowaniu się zespołu. Piłkarze którzy przychodzili do Pogoni jako obcy sobie, nagle się zaprzyjaźniali. Również nasze rodziny łapały ze sobą kontakt i trwałe więzy. Do zbudowania czegoś większego i zdobycia trofeum zabrakło trochę cierpliwości, może trochę kasy, ale ja tamten okres wspominam bardzo dobrze.

– Sabri Bekdas jadał te obiady z piłkarzami?

– Bywał z nami, choć nie zawsze ze względu na inne obowiązki. Spotykaliśmy się z szefostwem klubu w różnych restauracjach w Szczecinie. Przyznam, że tylko w dwóch klubach w czasie mojej kariery było praktykowane coś takiego, a mianowicie w Pogoni oraz w austriackim SV Ried. To ważne pod względem integracyjnym, szczególnie dla obcokrajowców. Pomaga piłkarzom i ich rodzinom w nowym środowisku. Byłem zwolennikiem takich spotkań, bo pomagały też w odreagowaniu po meczu.

– Z przyjaźni zawartych w Pogoni która okazała się najtrwalsza?

– Z Grześkiem Mielcarskim. Wcześniej jako rywale na boisku żeśmy się boksowali, bo walczyliśmy nie tylko o piłkę (tu pojawia się śmiech naszego rozmówcy). W Szczecinie poznaliśmy się bliżej i pozostajemy przyjaciółmi do dzisiaj.

– Alex Haditaghi chciałby szybkiego sukcesu, a jak to było za Bekdasa, Wywierał jakąś presję na drużynie?

– Faktycznie tak było, turecki inwestor przyszedł spontanicznie i szybko chciał coś zrobić i o mały włos by się udało (Pogoń zdobyła wicemistrzostwo Polsku w sezonie 2000/2001). Miałem szacunek do tureckiego właściciela, jak i mam do obecnego, patrząc na Pogoń z boku, za to że przyszli, wykładają kasę i chcą zrobić coś dobrego. Może trochę za szybko, ale że wytwarzają presję, to nie jest nic złego. To musi się zawiązać i współgrać z drużyną. Jak patrzyłem na mecz z Jagiellonią, to widać było determinację i że jest oddziaływanie właściciela na piłkarzy, ale nie zawsze to daje efekt w kontekście wyniku meczu.

– Wasze wicemistrzostwo Polski i tak pozostaje najlepszym wynikiem klubu w XXI wieku…

– To nie był jakiś specjalny sukces. Byłoby nim zdobycie mistrzostwa Polski. Mieliśmy odpowiednią drużynę, byliśmy dobrze przygotowani, ale zabrakło cierpliwości Bekdasowi i jego ludziom, żeby to finansować dalej. Nie chcę rozwijać wątku, bo nie wiem jak wyglądała do końca sprawa przyznania mu gruntów, o które zabiegał…

– Oceniając obecną Pogoń i Alexa Haditaghiego, oraz oczekując szybkiego sukcesu, kibice powinni pamiętać, że przejmując klub musiał spłacić ponad 60 milionów złotych długu po poprzednim właścicielu.

– Tym większy szacunek dla niego, że wszedł i jest pewny, że to dobry projekt. Przekonuje do tego piłkarzy, ożywia kibiców i pokazuje, że może ściągnąć zawodników z wysokiej półki. To sprzyja rywalizacji i pokazuje, że nie utrzymają się w drużynie piłkarze, którzy nie będę prezentować odpowiedniego poziomu.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

Jerzy CHWAŁEK

REKLAMA

Komentarze

Guciu
2025-11-15 19:32:36
Czerwona latarnia 🏮 zaświeci szybko zielone światełko.trudno znaleźć Pogon Szczecin i co panowie 1 liga czekać będzie do gry kupa mości panowie siła złego na jednego kłaniam się do gry na boisko aby z.nas nie było.posmiewisko .piłkarzyki pajacyki to wy Pogon Szczecin do boju Pogon SA Szczecin
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Obniżyć pensje
2025-11-13 19:13:10
I do ligi międzygminnej.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Piotr
2025-11-13 17:29:21
Przepracować okres przygotowawczy jeśli się da to coś wzmocnić i Rycerze wiosny. I jak najszybciej spłacić długi wtedy będzie już tylko lepiej.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA