Z Michałem BUCZKOWSKIM, skrzypkiem pochodzącym ze Szczecina, rozmawiała Magdalena KLYTA
- Pana mentorka Wanda Wiłkomirska mówiła: Jeden dobry koncert zapewnia trzy kolejne. Tak było z Pana niedawnym pierwszym po latach koncertem w Szczecinie. Chyba nie tylko do koncertów się ta zasada odnosi?
- Tak, tak samo jest z kursami. Jak masz jeden dobry kurs, to potem zapraszają cię na kolejne. Ja teraz dużo uczę, wróciłem właśnie z Nairobi, gdzie uczyłem studentów w konserwatorium i już dostałem zaproszenie na kolejne masterclasses i koncerty. Cieszę się, że wrócę tam jeszcze w tym roku i muszę przyznać, że Afryka to jest takie miejsce, w którym zostało moje serce. Na pewno połowa mnie jest wciąż w Kenii. Z tym jest związana oczywiście historia mojego ucznia Steve’a, niezwykle zdolnego młodego skrzypka. Słyszę bardzo często, że ja odmieniłem jego życie, ale mało kto zastanawia się nad tym, że on także zmienił moje życie. Kiedy pierwszy raz pojechałem do Kenii, poszedłem na masterclasses do szkoły w slumsach, myśląc, że po prostu spędzę trochę czasu z fajnymi dzieciakami, które uczą się
...