Wyruszali w podróż życia. Było to w połowie marca, w przededniu ogłoszenia pandemii. Mieli nam przesyłać relacje z tej, zaplanowanej na siedem miesięcy podróży. Kiedy wylecieli z berlińskiego lotniska rozpoczynając pierwszy etap wyprawy, ogłoszono pandemię. Zamknięto hotele, restauracje, w portach kwarantanną objęto wycieczkowce. Kontakt z podróżnikami urwał się. Telefon milczał, na maile nie było odpowiedzi. Zdaliśmy sobie sprawę, że podróżnicy, podobnie jak setki, a może i tysiące innych, utknęli gdzieś na jakimś lotnisku, czy w objętym kwarantanną hostelu, a może i z czasem podzielą los bezdomnych, odcięci decyzjami WHO od świata. O najgorszym nie chcieliśmy nawet myśleć.
Pierwszy i jak dotąd ostatni tekst o wyprawie państwa Tunkiewiczów opublikowany w „Kurierze" w połowie marca 2020 r. zaczynał się od słów: „W atmosferze grozy z powodu rozszerzającej się błyskawicznie epidemii koronawirusa, małżeństwo wyruszyło wczoraj w podróż dookoła świata. Wbrew strachowi, czarnym scenariuszom prezentowanym w mediach, nie ulegając panice - wylecieli wczoraj z berlińskiego
...