Z Patrycją MARKOWSKĄ rozmawia Monika GAPIŃSKA
- Dwa lata temu mówiłaś mi, że kiedy skończy się pandemia, zorganizujesz wielkie ognisko dla przyjaciół i znajomych? Udało się zrealizować ten plan?
- Jeszcze nie. Jak się skończyła pandemia, podczas której prawie w ogóle nie graliśmy, zdecydowałam, że trzeba ostro brać się za pracę. Dokończyliśmy płytę „Wilczy pęd", ruszyliśmy na próby i koncerty. Kiedy dużo imprezuję, to nie mogę śpiewać, bo głos tego nie wytrzymuje. Zatem trzeba wybierać pomiędzy pracą a balangami. (śmiech) Wtedy nie był czas na imprezy, ale w lipcu wreszcie odbędzie się to zaplanowane ognisko. Będą moi rodzice, przyjaciele i Robert Gawliński z Moniką. Chcę mu się odwdzięczyć za duet, który dla nas napisał na moją najnowszą płytę.
- Czy ty w jakiś specjalny sposób celebrujesz dzień promocji płyty?
- Premiera płyty to dzień jak każdy inny. Jestem odpowiedzialna za cały zespół, zatem najpierw obowiązki, choćby związane z promocją płyty, a dopiero potem mogę wyrwać czas na ładowanie akumulatorów. Teraz jestem na najwyższych obrotach, bo do promocji płyty doszło
...