Szczeciński fotoreporter Marek Biczyk za dwa dni wylatuje do Japonii na swoją trzecią olimpiadę. W czasie tokijskich igrzysk będzie wykonywał zdjęcia dla Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Wcześniej Marek był na igrzyskach w 2012 roku Londynie, gdzie pracował między innymi dla „Przeglądu Sportowego". Z kolei w 2016 roku w Rio de Janeiro wykonywał zdjęcia dla Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
- Igrzyska w Tokio to chyba moja ostatnia tak poważna praca. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Nie porywałbym się na udział w tak wielkiej imprezie, gdyby nie propozycja z PKOl. To dla mnie zaszczyt robić zdjęcia dla tak poważnej i szacownej organizacji - mówi 69-letni fotoreporter.
25 tysięcy zdjęć
Uczestniczenie w igrzyskach to dla dziennikarza prestiż, ale też ogromny wysiłek.
- W trakcie imprezy często brakuje czasu na sen. Pracuje się po kilkanaście godzin dziennie. W Londynie wykonałem około 25 tysięcy zdjęć. Po przyjściu do hotelu był czas na wstępną selekcję. Do wstępnej obróbki zostaje około 20 procent materiału, a gotowych do publikacji jest z tego jeszcze połowa - zdradza
...