Pani Katarzyna ma sześcioro dzieci. Urodzona w kwietniu córeczka została przekazana do pogotowia rodzinnego. Matka jest zrozpaczona, ponieważ nie może zająć się swoim nowo narodzonym dzieckiem. Jednak personel szpitala wyraził obawy o to, czy kobieta zrobi to prawidłowo. Sąd wszczął więc postępowanie o ograniczenie jej władzy rodzicielskiej nad córeczką. Sprawa nie jest przesądzona.
Kobieta mieszka w oficynie w centrum Szczecina w mieszkaniu socjalnym. Na lokal czekała dziesięć lat. Przydzielono jej mieszkanie po remoncie, ale bez łazienki, toalety i zawilgocone. W efekcie na ścianach pomieszczeń regularnie wychodzi grzyb oraz mech. Zdaniem pani Katarzyny to właśnie warunki mieszkaniowe zadecydowały o odebraniu jej dziecka. Drugim powodem, który - jak twierdzi - skłonił szpital do zaalarmowania sądu rodzinnego, były jej zbyt rzadkie wizyty u lekarza. Dodajmy, że dziecko urodziło się jako wcześniak, w 35. tygodniu ciąży. Ryzyko wcześniejszego porodu było znane lekarzowi, który prowadził ciążę pani Katarzyny.
- Lekarka w szpitalu powiedziała mi, że musiała zawiadomić sąd o mojej
...