Miesiąc temu opisaliśmy skandaliczne zdarzenie na promie Peter Pan (niemieckie linie TT-Line), który do Świnoujścia przypłynął z Trelleborga. Załoga zapomniała o kilkudziesięciu pasażerach w samochodach przewożonych na dolnym pokładzie nr 1. Nie wypuszczono ich z ładowni, prom załadowano na rejs powrotny i dopiero interwencja pasażerów sprawiła, że ponownie przystąpiono do rozładunku. Niewiele brakowało, a pechowi pasażerowie popłynęliby z powrotem do Szwecji.
Jeszcze przed publikacją pierwszego artykułu próbowaliśmy skontaktować się z rzecznikiem prasowym firmy. Żadnego kontaktu do niego nie dało się znaleźć na stronie internetowej firmy TT-Line. Wysłaliśmy więc pytania do działu reklamacji. Potwierdzono nam, że mail dotarł, ale na tym koniec, żadnej reakcji.
Artykuł oparliśmy więc na relacji jednej z pechowych pasażerek, która podróżowała z dwójką małych dzieci i partnerem. Jej opowieść była rzeczowa, spójna i wiarygodna, ale wyłonił się z niej obraz kompletnego chaosu organizacyjnego na dużym, nowoczesnym promie. Oto przykłady:
Samochody z rodzinami z małymi dziećmi i osobami
...