Rozmowa z Markiem STELAREM
- W twojej powieści „Blizny" pandemia była raczej w tle, natomiast w najnowszej książce, pt. „Głębia", koronawirus jest mocniej opisany. Czy myślisz, że w literaturze czeka nas teraz sporo covidowych wątków?
- Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że nie. Wszyscy mamy dość pandemii, ja też, a to, co dzieje się w „Głębi" jest jedynie konsekwencją zdarzeń z „Blizn", których akcja toczyła się już w covidowych czasach. Nie myślałem wtedy, że wszystko potrwa tak długo, zresztą nikt nie myślał. Nie mogłem przecież udawać, że wirusa nie ma, lokując akcję w konkretnych ramach czasowych. No i nie będę zaprzeczał: pomógł trochę udramatyzować akcję. Przynajmniej jedna z niego korzyść…
- Zdradź z czym zmierzy się główny bohater twojej najnowszej, właśnie wydanej książki pt. „Głębia"?
- Z samym sobą i z konsekwencjami swoich decyzji: tych, które podjął jeszcze w „Bliznach". A także ze swoim tajemniczym prześladowcą, anonsującym się niejako w „Sekcie". Nie zdradzę za wiele, jeśli powiem, że wątek szantażu przewijający się przez całą serię, będzie miał w
...