Co najbardziej denerwuje w rowerze z tradycyjnym napędem? To że niektóre elementy z czasem szwankują. Chodzi głównie o łańcuch i hamulec, które co jakiś czas trzeba wyregulować, naprawić lub wymienić. A jak ktoś ma awersję do takich prac, przekazuje swój jednoślad w ręce profesjonalnego serwisu.
Tu niestety trzeba zapłacić za usługę, która często kosztuje kilka dobrych stówek. Gdy ktoś mocno eksploatuje wehikuł, wówczas okazuje się, że po dwóch, trzech takich serwisach mógłby kupić nowy rower. Fachowcy zawsze bowiem coś znajdą - a to kaseta, a to coś zgrzyta w suporcie, a to scentrowane koło itd. W efekcie koszt osiąga „tysiaka" albo i więcej.
Czas pandemii był jednak trudny i dla rowerzystów, i dla serwisantów. Tylko sprzedawcy pozbyli się rowerów, bo ludzie przestawiali się na jednoślady, nie chcąc ryzykować zakażenia w autobusach i tramwajach. Poszły więc i te z niższej półki.
Niestety, równie ciężkie czasy nastały dla właścicieli paroletnich bicyklów, którzy są na bakier z mechaniką. Serwisy były przeciążone, a spece albo niechętnie przyjmowali zlecenia, albo też terminy
...