Radny Gminy Dobra zawiadomił Państwową Inspekcję Pracy o tym, że sekretarz Gminy miała mobbingować podwładnych. Sekretarz odpiera zarzuty i zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
O zawiadomieniu radnego i skardze byłego pracownika informowaliśmy w czwartkowym wydaniu „Kuriera”. Do sprawy odniosła się sama sekretarz Gminy Anna Rybakiewicz – oskarżana o mobbing.
– Mobbing ma swoją definicję i nawet zarzuty wskazane w skardze jej nie wypełniają – pisze w przekazanym nam oświadczeniu Anna Rybakiewicz. – Poza jedną sytuacją z pracownikiem, który faktycznie wyprowadził mnie z równowagi, nie chcąc opuścić mojego gabinetu, użyłam wobec niego słów, które nie powinny paść. Sytuacja została jednak wyjaśniona, przeprosiłam pracownika, a problem, z którym przyszedł, został rozwiązany. Nie było żadnej formalnej skargi w tej sprawie. Nie wyzywam pracowników, bo to nie mieści się w żadnych standardach pracy urzędu, a jeśli są jacyś pracownicy, którzy mówią, że się boją – cóż to ich ocena, z którą nie mam prawa polemizować. Niewątpliwie jestem osobą wymagającą i skrupulatną. Wymagam, by pisma, które wychodzą z urzędu, były poprawnie napisane w języku polskim, by zawierały prawdziwe i rzetelne informacje i były wysyłane w ustawowym terminie. Moją rolą jako sekretarza gminy jest dbanie o pracę Urzędu jako całej sieci administracyjnej, ale też by wójt, radni, a ostatecznie mieszkańcy gminy mieli wyczerpującą wiedzę, zgodną ze stanem prawnym i faktycznym w każdym zakresie i przekazaną w odpowiednim czasie. I tego wymagam od urzędników. Pomyłki są rzeczą ludzką i też je rozumiem, ale nie będzie mojej zgody na „naginanie prawa” czy „drogę na skróty”. Urzędnicy są pracownikami administracji publicznej i obowiązkiem nas wszystkich jest przede wszystkim służenie mieszkańcom na podstawie i w granicach prawa, bo wynagrodzenia są wypłacane z Ich podatków.
Nawiązuje też do przygotowanego przez siebie dokumentu dotyczącego polityki antymobbingowej w urzędzie
.