Realną katastrofę i upadek szczecińskiej komunikacji miejskiej udało się najwyraźniej przyhamować. Wprawdzie kierowców i motorniczych w podległych miastu spółkach wciąż brakuje, ale skala tzw. niewyjazdów, czyli kursów, które się nie odbyły z braku kierowcy czy motorniczego, jest znacznie mniejsza. W najgorszym okresie było to nawet ponad 200 kursów w ciągu doby. Obecnie to po kilka-kilkanaście niewyjazdów, ale są również dni, kiedy żaden kurs nie jest odwołany z powodu braku obsady.
Na poprawę sytuacji, niewątpliwie wpłynęły dwa czynniki. Pierwszy to dwie podwyżki, jakie prowadzącym pojazdy przyznano w tym roku. Drugi to skuteczna rekrutacja połączona z opłacanymi przez przewoźników kursami, pozwalającymi na zdobywanie uprawnień. To wszystko generuje jednak dodatkowe koszty.
W styczniu pracownicy wszystkich podmiotów należących do miasta otrzymali podwyżki w wysokości 500-600 zł, w zależności od jednostki, w której są zatrudnieni. W tej grupie znaleźli się także prowadzący autobusy i tramwaje zatrudnieni na umowę o pracę w miejskich spółkach przewozowych. Obecne podwyżki w
...