Teatromani znają to uczucie ekscytacji, kiedy powoli się zbliża koniec wakacji, a życie wraca do normy po letnim spowolnieniu w zakładach pracy i słodkim nicnieróbstwie w trakcie urlopu. To oznacza jedno: czas na nowy sezon artystyczny, czyli premiery przedstawień, nadrabianie zaległości w nieobejrzanych spektaklach, na które zabrakło nam czasu wiosną, a potem długie dysputy o tym, co się widziało na scenie. W Szczecinie dochodzi jeszcze „polowanie" na bilety na „Mayday" w Teatrze Polskim (to nic, że było się na tej farsie trzy albo siedem razy, bo za każdym razem ma się taką samą przyjemność w oglądaniu Janickiego i Dzieciniaka w akcji). Te teatralne rytuały widzów tej jesieni nie mają szansy na realizację. Za to zaczyna nam, widzom, doskwierać głód teatru, bo sezon artystyczny niedawno się zaczął, a już przyszło mu zrobić pauzę.
Czy widzowie chcą teatru w sieci?
Kiedy przez pandemię wiosną zamknięto teatry, część widzów, nie mając innego wyboru, a nie chcąc zarzucać swojej pasji, zaczęła oglądać spektakle w internecie. Już w pierwszej połowie marca Teatr Nowy z
...