Grudzień w naszym narodowym kalendarzu jest miesiącem tragicznym. Młodszym kojarzy się głównie ze stanem wojennym, a starszym dodatkowo z robotniczymi protestami na Wybrzeżu. Obie daty, szczególnie tu, na Pomorzu, wryły się na zawsze w pamięć i rokrocznie przywołują tamte wydarzenia. Nie sposób o nich zapomnieć.
Zamknięta szkoła
Byłem wówczas uczniem 4 klasy szkoły podstawowej nr 50 mieszczącej się wtedy przy ulicy Felczaka, a mieszkałem w okolicach Urzędu Miasta. Do szkoły miałem niedaleko.
Pewnego grudniowego dnia nie musiałem iść do szkoły, bo została zamknięta. Oficjalnym powodem, dla którego to zrobiono, były trudności w zaopatrzeniu w węgiel. Ponoć nie było czym palić w szkolnej kotłowni.
Dzieciaki jednak wiedziały swoje. Widzieliśmy czołgi i wozy pancerne w okolicach placu Dzierżyńskiego (dziś plac Armii Krajowej), gdzie urzędowały władze miasta. Widzieliśmy też latające nad Jasnymi Błoniami helikoptery, które rozrzucały gazy łzawiące. Niektóre spadały na nasze podwórko, więc w mieszkaniach, mimo zamkniętych okien, czuć było duszący zapach.
Zostań w
...