Co za niespodzianka! Christopher Nolan, wybitny specjalista od monumentalnych widowisk pełnych pościgów, strzelanin, wojen i podróży w kosmos, nakręcił kameralny, powściągliwy moralitet. Jego „Oppenheimer" to nie jest żaden, jak twierdzą niektórzy, „film dekady", ale na pewno jest to przykuwające uwagę, świetnie nakręcone kino, które daje widzowi poczucie, że został potraktowany bardzo poważnie.
Toksyczny geniusz
Reżyser zainspirował się książką „Amerykański Prometeusz. Triumf i tragedia Roberta Oppenheimera" Kaia Birda i Martina J. Sherwina opowiadają o karierze „ojca bomby atomowej". Oppenheimer znany jest głównie z tego, że kierował Projektem Manhattan, który doprowadził do powstania najgroźniejszej broni w dziejach ludzkości. Bomba miała zostać wykorzystana w wojnie z Niemcami, ale gdy w końcu udało się ją stworzyć, Tysiącletnia Rzesza była już pokonana. Dzieło życia Oppenheimera zostało zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki. Zginęły setki tysięcy osób, Japończycy w obliczu tej demonstracji potęgi skapitulowali.
Nolana interesuje nie tylko proces powstawania bomby,
...