- Na mandat zasługują wszyscy, którzy po zaparkowaniu udadzą się do parkometrów, żeby opłacić postój - żali się w liście do redakcji „Kuriera" pani Maria Zinkiewicz-Jaeger, która znalazła pod wycieraczką swojego auta mandat wystawiony po niespełna dwóch minutach od pozostawienia go na parkingu.
Sytuacja sprzed kilku dni, do której doszło na parkingu przy ul. Pocztowej, przypomina fragment scenariusza filmu Stanisława Barei lub skecz odegrany w czasie rzeczywistym. Niestety właścicielce zaparkowanego pojazdu bynajmniej nie było do śmiechu. Nasza Czytelniczka opisuje dokładnie całe zajście, informując przy tym, że kiedy pozostawiła pojazd i udała się do parkometru, były już przed nim inne osoby, więc musiała zaczekać na swoją kolej. Pani Maria wniosła opłatę w wysokości 10 zł, po czym udała się z powrotem do auta.
- Jakież było moje zdziwienie, kiedy po powrocie odkryłam sprytnie ukryty za wycieraczką mandat. Z druczka dowiedziałam się, że o 10.23 był brak biletu. No i słusznie, bo kupiłam go o 10.25 - opisuje całą sytuację rozgoryczona kobieta.
Pani Maria nie kryje swoich emocji w
...