Rozmowa "Kuriera" z Sylwestrem Kowalskim, autorem książki pt. „Frank Carnegie R-26".
- Czy dla ciebie, dotąd autora publikacji naukowych, powieść sensacyjna okazała się dużym wyzwaniem?
- To było wyzwanie głównie z powodu czytelników, których nie chciałem zawieść. Bardzo lubię zgłębiać meandry ludzkiej psychiki. Interesuje mnie, jak funkcjonuje mózg, również w relacjach społecznych. Uwielbiam także rozwiązywać zagadki i łamigłówki. Zatem naturalną konsekwencją było przełożenie tego wszystkiego na napisanie powieści. Robiłem to z ogromną radością i przyjemnością. W trakcie pandemii, zamiast martwić się i siedzieć, patrząc w sufit, wolałem skoncentrować się na czymś pożytecznym i pozytywnym. Pisanie było doskonałą odskocznią od rzeczywistości. Przy książce naukowej wiele czasu trzeba poświęcić na analizę dokumentów źródłowych, szukanie informacji i sprawdzanie ich wiarygodności. Przy pisaniu powieści jest inaczej. Największą rolę odgrywa fantazja i można sobie pozwolić na dużo więcej.
- Czytając twoją książkę, pomyślałam, że na pewno lubisz Jamesa Bonda. Twój bohater,
...