Mieszkańcy ulic Drzymały i Światopełka w Stargardzie mają dość. Ich drogami nie da się normalnie ani jeździć, ani chodzić. Na dodatek zdegradowana nawierzchnia jest dodatkowo niszczona przez ciężarówki i szambowozy, które z dużą częstotliwością jeżdżą do oczyszczalni ścieków, która jest na końcu ul. Drzymały.
W miniony piątek stargardzianie z obu tych ulic, którymi zarządza powiat stargardzki, skrzyknęli się w internecie i zorganizowali spotkanie z przedstawicielem Zarządu Dróg Powiatowych w Stargardzie. Pokazali mu jak żyją, i jak im jest ciężko.
– Nasza droga jest dziurawa jak ser szwajcarski – mówi pani Karolina, jedna z inicjatorek piątkowego spotkania. – Kiedyś szambowozy i ciężarówki jeździły do oczyszczalni ścieków przez ulicę Morską. A teraz przez ulice Światopełka i Drzymały. Jeżdżą bardzo szybko. Tymczasem droga jest dziurawa, pełno w niej kałuż, jak takie auto tutaj pędzi, nie ma gdzie uciec. Nie mamy chodnika. Tu już się nie da normalnie żyć! Nawet taksówkarze nie chcą brać kursów na te ulice, bo się boją o swoje auta.
– Tędy chodzą dzieci do szkół, matki z wózkami i osoby niepełnosprawne – mówi inny mieszkaniec tamtej okolicy. – Ta droga to tragedia. Takie są dziury, że dwa osobowe auta obok siebie nie przejadą, a co dopiero ciężarówki. Jak jeżdżą, pieszy nie ma gdzie uciec.