Korzystanie z miejskiej komunikacji nie jest proste. Nawet dla osób, które są jej stałymi użytkownikami. Gąszcz przepisów, różni przewoźnicy, rozbudowana siatka połączeń i czasowa taryfa biletowa sprawiają, że osoby, które do autobusu czy tramwaju wsiadają sporadycznie, mogą się czuć zagubione. Potwierdza to przypadek naszej Czytelniczki.
- Mieszkam w Skolwinie, zazwyczaj jeżdżę samochodem, ale w tym dniu wyjątkowo musiałam skorzystać z komunikacji miejskiej - mówi pani Iwona. - Doszłam do przystanku tramwaju linii 6 pod Trasą Zamkową, by dojechać na Gocław, do autobusu 102. Gdy zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj, podeszłam do krawężnika. Jakież było moje zdziwienie, gdy skład przejechał nawet nie zwalniając, a motornicza… do mnie pomachała.
Pani Iwona dopiero po chwili zorientowała się, że przystanek pod Trasą Zamkową jest przystankiem na żądanie. A motornicza nie pomachała przyjaznym gestem, tylko dała do zrozumienia, że pasażerka powinna podnieść rękę sygnalizując, że chce wsiąść.
- Był już lekki półmrok. Informacja o tym, że jest to przystanek na żądanie, była praktycznie
...