Zostały bez dachu nad głową. Tuż przed pierwszymi przymrozkami i zimą. Mowa o blisko 20 wolno żyjących kotach, które przetrwały pożar swego jedynego schronienia przy ul. Borowej. Pozostałe prawdopodobnie nie żyją.
Henryk Budzyński od lat pomaga wolno żyjącym kotom Szczecina. Wspiera kilka ich siedlisk na prawobrzeżu. Również to przy ul. Borowej w Wielgowie. Jest posiadaczem Karty Szczecińskiego Społecznego Opiekuna Kotów Wolno Żyjących.
- To wspaniałe zwierzęta. Potrzebują naszego wsparcia. Oddałem tym kociakom swoje serce i pomagam, jak tylko mogę. Mógłbym już nie pracować, ale wtedy nie miałbym z czego opłacać ich karmy i leczenia. One mnie potrzebują - mówi pan Henryk.
Niestety, nie każdy w taki sposób rozumie opiekę nad wolno żyjącymi kotami. Jedni ograniczają się wyłącznie do ich dokarmiania, odmawiając dostępu zarówno do pomocy lekarsko-weterynaryjnej, jak też do sterylizacji. Przez co przyczyniają się do powiększenia skali bezdomności i cierpienia tychże zwierząt.
- Tak właśnie jest z panią Wiolettą. Pomoc kotom na nielegalnie zajętej przez nią działce przy ul. Borowej
...