Dwa miesiące po uruchomieniu sanatoriów z Narodowego Funduszu Zdrowia do uzdrowisk będą mogli ruszyć także ci, którzy mają skierowania w ramach prewencji rentowej ZUS. Sanatoria przyjmujące na rehabilitację leczniczą pracujących zagrożonych trwałą niezdolnością do pracy zamknięto z powodu pandemii koronawirusa na równi z ośrodkami NFZ, czyli 14 marca. Na stronie Rządowego Centrum Legislacji 24 lipca pojawiło się Rozporządzenie Rady Ministrów, które odmraża uzdrowiska dla kuracjuszy z ZUS z dniem 4 sierpnia.
- W Zachodniopomorskiem na możliwość wyjazdu do znanych miejscowości uzdrowiskowych w celu podreperowania zdrowia czeka 1109 osób, natomiast w kolejce do rehabilitacji przeprowadzanej ambulatoryjnie, czyli w miejscu zamieszkania 310 osób - informuje Karol Jagielski, regionalny rzecznik prasowy ZUS.
Przed państwowym ubezpieczycielem duże przedsięwzięcie logistyczne: w całym kraju ze skierowaniami - tymi niezrealizowanymi i nowymi - na walizkach czeka prawie 20 tysięcy kuracjuszy. Warto dodać, iż rocznie z takiej formy usprawniania korzysta niemal 50 tysięcy osób.
Warunkiem
...
Zawartość dostępna dla Czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 76% treści.
Pełna treść artykułu dostępna w eKurierze z dnia 27-07-2020
Również byłam dwa razy w sanatorium raz nfz raz zus. Nie zgadzam się z opiniami poprzedników. Jedzenie skromne, ale to nie wczasy więc jest ok. Zabiegów w przypadku zus sporo. Zabiegi, spacery, świeże powietrze, zmiana klimatu potrafią odprężyć i naładować akumulatory do pracy. Ja z zusu miałam od 6 do 10 zabiegów dziennie w tym dużo gimnastyki w basenie, na siłowni, gimnastyka zbiorowa. Pozostałe zabiegi tak jak na rehabilitacji plus kąpiele solankowe i borowina. Jeśli osoba nie ma dolegliwości to wiele nie skorzysta, w przypadku rzeczywistych problemów sanatorium zwłaszcza z zusu (dużo zabiegow) bardzo pomocna. Na jednym zwolnieniu można leczyć np i kręgosłup i kolana. Duża pomoc i ulga w bólach. Na moich turnusach nikt się nie upijał i nikogo nie wyrzucili.
Byłam doświadczyłam
2020-07-27 23:16:47
Sanatorium z ZUS to jedna wielka porażka, tam się leczy kregoslupy i reszta ich nie obchodzi. Lekarz daje zabiegi nie zwracając uwagi na twoje inne choroby. Na miesiąc przed operacją zylakow gdzie lekarz mój zabronił gorących zabiegów i przy chorobie wieńcowej lekarz sanatoryjny zlecił mi zabiegi gorącej borowiny, usilnie ukierunkowane leczenie na kręgosłup!! Tego pobytu nie można nazwać leczeniem.
ck
2020-07-27 12:12:20
Do: byłem - doświadczyłem.
Sanatoria to wymysł wrednej komuny i powinny być dawno zlikwidowane w takiej formie jak było przed pandemią. To nie bezpłatne wczasy z balangami, ale lecznictwo na wzór szpitalnego. Ja byłem dwa razy w sanatorium i takiego cwaniactwa kuracjuszy nigdy w życiu się nie podziewałem. Kuracjusze co to przed południem chodzić nie mogli nagle mieli cudowne ozdrowienia jak szli na tańce do knajpy. Rano bóle, zabiegi a popołudniu chlanie po drugiej stronie ulicy. Na dwa moje pobyty, trzy razy kogoś wywalali z turnusu za pijaństwo. Zajęcia z psychologiem to śmiech na sali, to samo spotkania z lekarzem i badania. Oni też doskonale zdają sobie z tego sprawę ze to fikcja nie leczenie i jak kuracjusze kombinują. Współmieszkaniec z pokoju obraził się na mnie jak mu powiedziałem aby rano nie biegał po piętrach i nie "nabijał" sobie ciśnienia przed pomiarem, bo i tak lekarz dopatrzy się czegoś dobrego w jego wynikach i wskaże że jest zdolny do pracy po końcu turnusu. Na dwa turnusy i to duże turnusy w dużym sanatorium byłem jedynym (tak - jedynym) co to po zakończeniu turnusu chciał wrócić do pracy, bo pozostali chcieli zasiłki lub rentę. Jak to powiedziałem na spotkaniu całej grupy z psychologiem, to od tamtej pory byłem wrogiem całej grupy. A żeby było śmieszniej, to pani ordynator sanatorium do końca pytała się mnie czy aby przypadkiem nie jestem nasłany przez NFZ na kontrolę, bo jestem bardzo aktywny na ćwiczeniach i zabiegach.
Od 13 lat nie byłem więcej w sanatorium. Szkoda czasu i zdrowia, bo nic mi nie pomogło, jak sam o siebie nie zadbałem. Jak słyszę ze są tacy co co rok się dobijają o nowy turnus, to już wiem o kogo chodzi.
Byłem doświadczyłem
2020-07-27 10:53:05
Wszystko postawione jest "na głowie" Jest to jedna wielka fikcja i z jakąkolwiek realizacją "reperowania zdrowia" nie ma nic wspólnego.Sanatoria to w tej chwili obozy-getta w których paniczny lęk dyrektorów sprawił iż obowiązują tam tak absurdalne przepisy,że nie sposób tego logicznie ogarnąć.Byłem w Kołobrzegu Sanatorium Mesko.Reżim sanitarny "kradnie" również nie tylko swobodę codziennej tam bytności i komfort psychiczny, ale również i zabiegi,kontakt z lekarzem.Zabiegi zredukowano do minimum,ograniczono je do tych mniej inwazyjnych epidemiologicznie;głównie masaże,lub kąpiele w basenie.Wizyta u lekarza-koszmar.Lekarz "zabarykadowany" w gabinecie lub konsultacje telefoniczne.Stołówka-wyżywienie-absurd goni absurd,porcje żywnościowe gorsze jak w więzieniu,wydzielanie napoi lub porcji zup,brak na stołach przypraw,i wiele wiele innych zakazów obostrzeń,które powodują że kuracjusz ma wrażenie że trafił do obozu półwolnościowego o ograniczonym zakresie swobodnego przemieszczania się ( np.nie wolno korzystać z wind )Pokoje pozostają na łasce i niełasce jego kuracjuszy,ręczniki zostawiane pod drzwiami.Naprawdę jeżeli w każdym Sanatorium wprowadzono takie reżimy i obostrzenia to turnusy uzdrowiskowe nie mają najmniejszego sensu i na pewno nie wpływają korzystnie na zdrowie psychiczne a już na pewno nie sprawią że po takim turnusie odczujemy poprawę.Jest to tylko i wyłącznie fikcja i dla statystyk i rzecz jasna pieniędzy z kontraktu NFZ.Sanatoria w tym reżimie sanitarnym kompletnie nie spełniają swojej roli ani zadań-pobierają środki finansowe za usługi na żenująco niskim poziomie i całkowicie odbiegające od tych jakie powinny być.Współczuję bardzo pracownikom tych Sanatoriów bo oni czują się tam jak w obozie pracy o zaostrzonym rygorze.Pseudo wirus spowodował,że spora część społeczeństwa uwierzyła w jego zabójczą moc sprawczą i zwyczajnie "zdziczeli" Coś niebywałego co dzieje się na naszych oczach.
Zgadzam się na przechowywanie moich danych osobowych na urządzeniu, z którego korzystam w formie tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowych zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych (w tym na profilowanie i w celach analitycznych) przez Kurier Szczeciński sp. z o.o. Więcej w naszej Polityce Prywatności.