Do końca br. potrwa prokuratorskie śledztwo w sprawie tragicznego pożaru w koszalińskim escape roomie, w którym 4 stycznia 2019 roku zginęło pięć 15-latek. W areszcie przebywają dwaj podejrzani po fatalnie zakończonej zabawie w zamkniętym pokoju zagadek. Niecierpliwią się rodzice zmarłych dziewcząt.
Przypomnijmy. Przebywający od 7 stycznia zeszłego roku Miłosz S. z Poznania jest podejrzany o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek. Grozi mu za to osiem lat pozbawienia wolności. Areszt zatrzymanemu jest systematycznie przedłużany. Podobnie jak w przypadku pracownika pokoju zagadek Radosława D., który za kratkami siedzi od 19 października 2019 roku. Zarzuty i taka wysoka odpowiedzialność karna grozi jeszcze babci i matce organizatora escape roomu - odpowiednio: Małgorzacie W. i Beacie W., które zarejestrowały lub współprowadziły tego typu działalność w Koszalinie.
Ofiarami tragicznego pożaru w obiekcie przy ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego 88 było pięć 15-letnich uczennic trzeciej klasy ówczesnego
...