Na papierze wszystko wygląda na dobrze zorganizowane, ale życie weryfikuje przepisy, zalecenia i zarządzenia - w szkołach przed pierwszym dzwonkiem jest wiele niepewności i niepokoju.
Odpowiedzialność za zdrowie uczniów spędza sen z oczu dyrektorów wielu placówek, bo to na nich spadł obowiązek zorganizowania nauki tak, by była zgodna z potrzebami edukacyjnymi dzieci, a jednocześnie odbywała się w reżimie sanitarnym związanym ze stanem epidemicznym.
Tymczasem zalecenia stoją często w sprzeczności z warunkami lokalowymi placówki i ilością etatów nauczycielskich oraz pracowników obsługi. Żaden z dyrektorów, z którymi rozmawiał „Kurier", nie chciał wystąpić pod własnym nazwiskiem, co też świadczy o skali stresu w środowisku nauczycielskim.
- Na egzaminie ósmoklasisty w jednej klasie - zgodnie z zaleceniami - przebywało sześciu uczniów. Wymagany dziś odstęp między ławkami sprawia, że jedna 30-osobowa klasa musiałaby uczyć się w trzech różnych pomieszczeniach. Jak podzielić ponad pół tysiąca dzieci, aby jak najmniej się stykały?
- Czeka nas ogromne wyzwanie logistyczne - dyrektorka
...