Takiego deficytu budżetowego w Kołobrzegu nigdy nie było. Zgodnie z planami w przyszłym roku wyniesie on blisko 70 mln zł.
Jak zapewnia odchodzący z końcem roku na emeryturę skarbnik Grzegorz Czakański, choć wydatki przekraczają znacznie niewielkie dochody miasta, opracowany przez niego budżet jest bezpieczny. Innego zdania jest kołobrzeska opozycja. Maciej Bejnarowicz z PiS uważa, że przyszłoroczny budżet świadczy o stricte księgowym podejściu do tematu wydatków. Jego zdaniem, zabrakło w nim menedżerskiej wizji rozwoju miasta.
Dochody największego polskiego kurortu mają wynieść 282,5 mln zł. Koszty utrzymania miasta to 351,1 mln zł. Urzędnicy tłumaczą, że finansowa luka wynika z nakładanych na samorządy obowiązków, w ślad za którymi nie idą wystarczające środki finansowe. Mowa między innymi o oświacie. Przekazywane z budżetu państwa subwencje nie pokrywają ponoszonych kosztów. Nie bez
...