Prokurator i pełnomocnik pokrzywdzonej (matki kierowcy zastrzelonego przez policjanta) nie mają wątpliwości: mężczyzna popełnił przestępstwo. Z tym że oskarżyciel żąda skazania funkcjonariusza na 4 lata więzienia, a pani mecenas aż na osiem. Obrońca jest innego zdania. Chce uniewinnienia swojego klienta.
W czwartek wydawało się, że sąd wyda wyrok jeszcze tego samego dnia. Po mowach końcowych sędziowie udali się na naradę i wszystko wskazywało na to, że po przerwie poznamy werdykt. Jednak narada się przedłużyła – o wyznaczonej godzinie sędziowie wciąż się zastanawiali. Zdecydowano więc, że wyrok zostanie ogłoszony za tydzień. Nikt się nie zdziwił, sprawa uznawana jest za bardzo skomplikowaną.
Najlepszy dowód, że obie strony (oskarżyciel i obrońca) przedstawiają skrajnie różną interpretację zachowania policjanta.
– Wycofywałem się, a on mnie taranował – relacjonował policjant. – Gdybym się wtedy przewrócił, to by po mnie przejechał.
... Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 05-04-2019