Wprawdzie rozpoczął się okres ochronny ptaków, ich siedlisk i lęgów, jednak fakt ten nie zawsze jest wystarczającą przeszkodą dla planowanych cięć w zieleni. Czy skuteczną zaporę przed bezmyślnym niszczeniem drzew i krzewów może stanowić prawo?
Za sprawą tzw. lex Szyszko, przyzwalającego na samowolę w usuwaniu drzew i krzewów z terenów prywatnych, doszło do najpoważniejszej i najbardziej szkodliwej ingerencji w środowisko. Od tego czasu już kilkakrotnie była nowelizowana ustawa o ochronie przyrody, tamując niekontrolowany pogrom w zieleni. Ostatnie zmiany – ze stycznia bieżącego roku – również ograniczyły swobodę w usuwaniu drzew i krzewów z terenów prywatnych oraz publicznych.
Niezależnie od formy własności nieruchomości, nadal bez zezwolenia można usuwać wyłącznie krzewy rosnące w skupisku o powierzchni do 25 metrów kwadratowych, a także drzewa, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz srebrzystego, 65 cm – u kasztanowców, robinii akacjowych oraz platanów klonolistnych, a 50 cm – w przypadku pozostałych
... Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 20-03-2019