Przed kilkoma dniami, 8 października, minęło 26 lat od śmierci Piotra Zaremby. Dobra okazja nie tyle do przypomnienia jego osoby, ale też do sprostowania wielu mitów i zwyczajnych zakłamań.
O takich zawsze mówiło się: osobowość. Format intelektualny ponadprzeciętny, wielorakie zainteresowania, mógł pełnić wiele różnych ról społecznych. Na tyle zakorzenił się w historii Szczecina, że stał się stałym punktem odniesienia dla lokalnych polityków aspirujących do zajęcia podobnego miejsca. Zawsze mają go z tyłu głowy, zawsze pamiętają, zawsze wisi nad nimi jak fatum, niczym wzorzec metra z Sèvres. Na razie jedyny, który wywarł takie piętno na mieście.
Pamiętany przede wszystkim jako pierwszy prezydent Szczecina. Celowo pominięty został przymiotnik „polskiego". Sama nazwa miasta aż nadto mówi, że niemiecka przeszłość słusznie minęła. Stettin był jego przeciwieństwem, historią z innego wymiaru: narodowego, kulturowego, społecznego i politycznego. Same nazwy wskazują, że były to byty do siebie nieprzystawalne, bez żadnych związków wynikania i kontynuacji. Z wrogą sobie
...