„Jechałam sama nocą w niebiańskim świetle księżyca, a potem długo siedziałam w ogrodzie w jego jasnej poświacie", zapisała w dzienniku latem 1897 r. Elizabeth von Arnim. Pisarka, która w ostatnich latach na nowo stała się znana w świecie, często odbywała samotne eskapady po drogach dzisiejszych gmin Dobra albo Police, bo na tych terenach aż po część Blankensee i lasów Pampow z drugiej strony granicy rozciągały się dobra Arnimów. A ogród, o czym wie już sporo osób, był w Rzędzinach.
I ten ogród, pełen różnorodnych kwiatów i krzewów, pięknie wkomponowany w rozległy park, stał się azylem dla młodej hrabiny, a od 1898 r. autorki znanej książki „Elizabeth i jej ogród". Chronił ją przed natrętnymi ludźmi, dawał ukojenie, był lekiem na złe chwile, przywracał radość życia, inspirował do nowych zadań i książek. Tam dawała pierwsze lekcje przyrody swoim dzieciom i zgodnie z angielską szkołą, którą sama przeszła, wychowując się w Londynie, pilnowała, by uczyły się jeździć konno, grać w tenisa, pływać w pobliskim stawie i zalecała bieganie po parkowych alejach, gdy któreś za
...