Dużo nerwów kosztował panią Grażynę ze Szczecina udział w konkursie, do którego zaproszenie otrzymała e-mailem od nieznanego jej nadawcy. Za koszty przesyłki, czyli kwotę 1 euro, miała dostać do testowania nowego smartfona. Jak się okazało, po kilku dniach z jej konta zniknęło prawie 300 złotych.
– Takie e-maile dostawałam już wcześniej, ale je ignorowałam – przyznaje 66-latka. – A tu mnie coś skusiło. Pomyślałam, że zaryzykuję to jedno euro. W e-mailu było logo Lidla, a ja tam czasem robię zakupy, czasem też bawię się w różne gierki i konkursy. Wpisałam numer z karty, jedno euro zostało pobrane. Nie pomyślałam, że komuś udostępniam w ten sposób moje dane.
Cztery dni później pani Grażyna sprawdzała swój rachunek i zorientowała się, że pieniędzy ma sporo za mało.
– Na moje konto zaglądam dość często, czy nic mi tam nie urosło – opowiada. – A nie mam tam żadnych tysięcy, więc szybko zauważyłam, że coś jest nie tak. Bank zablokował do wysłania 276 złotych. Zgłosiłam im to, ale nic nie wskórałam. Wysłali im te pieniądze chyba za trzy dni, kurs euro był większy i kwota wynosiła już 299
... Pełna treść artykułu dostępna w
eKurierze
z dnia 29-04-2019