Niewykluczone, że maseczki zakrywające usta i nos - ze względów epidemicznych - pozostaną z nami na długo. Niektórzy bowiem, nawet po poluzowaniu przepisów sanitarnych będą je nosić, podobnie jak robią to Azjaci. Skoro mamy je na „wyposażeniu", mogą więc stać się elementem ubioru, szczególnie na wakacyjnych wojażach po kraju.
Personalizowane, indywidualnie dobierane, we wzorki albo ulubioną grafikę - moda na kolorowe maseczki przyszła do nas poniekąd z konieczności. Krawcowe, które z takim oddaniem szyły maski dla szpitali, tworzyły je z materiałów, które miały na stanie lub tych, jakie oferowały sklepy z tkaninami. Nikogo nie dziwił widok chirurga z maską w słoniki, czy pielęgniarki zakrywającej twarz maską, na której widnieją sowy albo skaczą pieski.
Boom na maseczki spowodował, że ruszył także cały „przemysł" - kolorowe maseczki powiewają na straganach, opatrzone śmiesznymi napisami zakrycia pojawiły się na półkach w hipermarketach, a na forach internetowych wysypały się pytania: kto mi uszyje maseczkę ze świnką Pepą dla dziecka, stworkiem z ulubionej kreskówki czy kotwicą dla
...