Rozmowa z psychiatrą i psychologiem doktorem Jerzym Pobochą
- Nie za bardzo panikujemy z powodu koronawirusa?
- Nie powiedziałbym, że panikujemy. Z tym bywa różnie, bo przecież jesteśmy różni. Ale w trudnych, ekstremalnych sytuacjach my, Polacy, potrafimy się mobilizować, zachowywać bardzo racjonalnie i solidarnie. Jesteśmy odporni, o czym świadczą fakty historyczne związane na przykład z wojną czy powstaniami. Gdy zmarł Jan Paweł II, co było przygnębiającą wiadomością, także potrafiliśmy się połączyć we wspólnotę.
- Zaznaczył pan jednak, że bywa różnie, bo jesteśmy różni.
- Obecna sytuacja związana z koronawirusem jest inna. Nie ma jednak takiego zagrożenia jak w czasach wojny. Generalnie zachowujemy się rozsądnie i dostosowujemy się do zaleceń przekazywanych w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. Ale są jednak wśród nas ludzie, którzy mają mocny lęk przed chorobą, co nazywa się fachowo nozofobią. Teraz można mówić o wirusofobii. Są też tacy, którzy lubią się dzielić lękiem, przekazywać jakieś nad wyraz groźne informacje, które mrożą krew w żyłach, wydzwaniają do znajomych i
...