Rozmowa z aktorką Anną Cieślak
- Niedawna premiera „Dziadów" w Teatrze Polskim w Warszawie - z panią w roli Księżnej - jest szóstą od początku istnienia teatru. Pierwsze miały miejsce jeszcze przed wojną, ostatnia w latach 60. ubiegłego wieku. Czy przygotowując się do premiery, czerpali państwo z dorobku tamtych aktorów, czy starali się wykreować swoje postaci na nowo, nie zasięgając inspiracji?
- To sprawa indywidualnego podejścia do pracy każdego aktora i zadanie, które musimy wykonać we własnym zakresie. Niektórzy nie chcą znać poprzednich wykonań, aby stworzyć własną postać i mieć indywidualny stosunek do niej, a wcześniejsze spektakle oglądają dopiero po premierze. Wtedy analizują, co jeszcze mogliby dodać do postaci, co pominęli, a co mogłoby mieć wartość. Inni wolą wiedzieć wcześniej.
- A jak jest w pani przypadku?
- Pracuję w tym zawodzie już prawie 20 lat i na początku chciałam tworzyć własną prawdę i specjalnie nie szukałam, nie oglądałam, nie inspirowałam się, ale czerpałam z siebie po to, aby osiągnąć pewien poziom prawdy. Teraz wydaje mi się,
...