- W jednej ręce miałem siekierę, a w drugiej młotek ciesielski. Zaatakowałem nimi ochroniarza, bo myślałem, że ma broń - chciałem go w ten sposób sprowokować, by mnie odstrzelił - wyznał we wtorek oskarżony Szymon S.
- To po co przyniósł pan ze sobą kanistry benzyny? - zapytał sędzia prowadzący sprawę.
- To był plan „B". Gdyby ochrona mnie nie zabiła, miałem się podpalić, a potem, już płonąc, podciąć sobie gardło nożem, który schowałem w kieszeni marynarki.
W Sądzie Okręgowym w Szczecinie ruszył proces Szymona S., znanego szczecińskiego psychiatry, który w październiku 2018 r. zaatakował siekierą ochroniarza sądu przy ul. Małopolskiej. Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa Grzegorza B. (były ochroniarz pełni w procesie funkcję oskarżyciela posiłkowego) i próbę spowodowania niebezpieczeństwa eksplozji benzyny w budynku sądu, narażając znajdujące się w nim osoby na niebezpieczeństwo, oraz spowodowania strat w mieniu w wielkich rozmiarach.
Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstw „tak opisanych". Złożył wczoraj wyjaśnienia. Wynika z nich, że jego postępowanie
...