- Na cmentarzu w Thouars nazwiska żołnierzy są już napisane poprawnie, mojego ojca też. Korespondencja w tej sprawie trwała dwadzieścia lat, ale efekt kończy dzieło pozytywnie - mówi Andrzej Foryś. Przynosi segregator zapełniony papierami.
Urodził się w 1936 w Krakowie, tam też ukończył studia na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych. Nie planował powrotu do Szczecina, gdzie wcześniej, w Liceum Plastycznym, uczyli go wybitni artyści: Feliks Ciechomski - liternictwa, Emanuel Messer - rysunku, Guido Reck - malarstwa, Stanisław Jeziorański oraz inni. Była wśród nich księżna, wnuczka marszałka polskiego sejmu, która w latach odwilży przyjechała z Florencji, gdzie skończyła akademię, lecz dość szybko do Florencji wróciła. Andrzej Foryś opowiada, że dzięki zajęciom, jakie miał w liceum, pewnie zdał egzamin wstępny na uczelnię.
- Z rysunku byłem jak orzeł - dodaje.
Jednak bardzo dobrze zdany egzamin nie był równoważny z przyjęciem na studia kogoś, kto był synem sanacyjnego oficera. Pomógł mu ojczym, Tadeusz Pomian Zagajewski, były poseł z ziemi stanisławowskiej do Sejmu
...