Poniedziałek, 01 września 2025 r. 
REKLAMA

Między Banderą a ukrainofobią

Data publikacji: 2025-08-31 10:12
Ostatnia aktualizacja: 2025-09-01 21:02

Dyskusja na temat relacji polsko-ukraińskich staje się coraz trudniejsza. Pojawia się w niej coraz więcej emocji. Paradoksalnie, najwięcej ze strony tych, którzy w teorii emocje odrzucają. Czyli ze strony tzw. realistów. Twierdzą oni mianowicie, że chłodna kalkulacja nakazuje przestać pomagać Ukrainie w wojnie z Rosją. Natomiast jako jeden z powodów podają kwestię ludobójstwa na Wołyniu. Czyli zagadnienie związane bardziej z polityką historyczną niż z bieżącą, egoistyczną walką o interes narodowy. Zaryzykuję stwierdzenie, że polska ukrainofobia jest zjawiskiem w dużej mierze irracjonalnym, opartym na emocjonalnym właśnie stosunku do Ukraińców. Skąd ten wniosek?

W internetowych dyskusjach najbardziej radykalni krytycy Kijowa zazwyczaj unikają stosowania logicznej argumentacji. Prosty przykład: jakiś czas temu Witold Gadowski nazwał na portalu X język ukraiński „żargonem”. Z naukowego punktu widzenia jest to całkowita bzdura. Nie tylko dlatego, że ukraiński to język, ale również dlatego, że samo pojęcie „żargonu” ma wymiar środowiskowy, nie etniczny. Gadowski skompromitował się więc totalnie. A jednak zyskał ogromny poklask wśród swoich fanów. Gdy próbowałem tłumaczyć, podając racjonalne argumenty, że ukraiński to język, że istnieje ukraińska literatura, film, muzyka, szerzej: kultura, zderzałem się ze ścianą. Padały argumenty w stylu „nic mnie to nie obchodzi, nie chcemy tutaj Ukraińców i ch…”. Krucjata przeciwko Ukraińcom nie jest oparta na logice, tylko na nienawiści. W internecie za samo stwierdzenie faktu, że nad Dnieprem istnieje kultura w języku ukraińskim, można o sobie przeczytać, że jest się banderowcem. Nie liczą się fakty. Niedozwolone jest jakiekolwiek dobre słowo o czymkolwiek, co związane jest z Ukrainą. Skąd ta totalnie bezrefleksyjna nienawiść? Jedynie wpływem Rosji wyjaśnić jej nie można. Niezależnie od tego, jak bardzo Moskwa podsyca konflikty na linii Kijów-Warszawa, jej działania to co najwyżej parę kropel oliwy, dolanych do już rozpalonego ognia. Kluczem do zrozumienia fenomenu ukrainofobii są wspomniane już emocje. Na Wołyniu doszło do krwawego, okrutnego ludobójstwa. Opisy zbrodni, dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na polskich cywilach, niewątpliwie działają na wyobraźnię. I to bardziej niż sowiecki strzał w tył głowy w Katyniu czy niemieckie komory gazowe. Niestety, ale wyjątkowo brutalny charakter Wołynia sprawił, że gdy tylko przestano o tej zbrodni milczeć, stała się ona tematem bardzo dobrze znanym, bardzo wręcz – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – popularnym. Dziś każde dziecko w Polsce wie, co robili Polakom banderowcy. Jeśli ktoś ma przy tym niewielką zdolność krytycznego myślenia i jest rozchwiany emocjonalnie, bardzo łatwo postawi znak równości między ukraińskimi zbrodniarzami sprzed ośmiu dekad a ich współczesnymi potomkami. Do tego dochodzi też oczywiste w naszym społeczeństwie poczucie wyższości wobec Wschodu – zarówno rosyjskiego, jak i białoruskiego czy ukraińskiego.

Jednak oczywiście fala ukrainofobii nie wezbrała w Polsce bez przyczyny. Trzy i pół roku po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na naszego południowo-wschodniego sąsiada zmęczenie wojną i frustracja niewdzięcznością Kijowa skutecznie wypierają solidarność z ofiarami agresji. Ukraińscy politycy zrobili bardzo wiele, aby zniechęcić do siebie Polaków. W pierwszych miesiącach konfliktu polskie władze nie potrafiły gładko przejść od niezbędnej pomocy sąsiadowi do etapu asertywności i wystawiania rachunku za pomoc. Wołodymyr Zełenski nie był w stanie przyznać, że dwóch polskich obywateli w Przewodowie zginęło od ukraińskiej rakiety. A było przecież wówczas oczywiste, że to nieszczęśliwy wypadek. Mimo to, Kijów nie tylko nie przeprosił, ale wręcz przeszedł do kontrofensywy, zarzucając Polakom tchórzostwo (jak pisze Zbigniew Parafianowicz w książce „Polska na wojnie”, ukraińscy politycy mieli wtedy uparcie twierdzić, że rakieta jest rosyjska, zaś Warszawa zrzuca winę na Ukrainę ze strachu przed Rosją). Gdy polskie władze po wielu miesiącach protestów rolników w końcu zaczęły bronić polskiego rynku przed ukraińskim zbożem, Zełenski wprost zarzucał Polsce grę w teatrze Putina. A tymczasem w kwestii zbrodni wołyńskiej Kijów nie ustąpił niemal na krok. Sprawa ekshumacji ciągnie się niemiłosiernie. Nawet jeśli zostaje wydana oficjalna zgoda, załatwianie formalności rozciągane jest w nieskończoność. 11 lipca 2022 r. co bardziej naiwni rzecznicy polsko-ukraińskiego pojednania bez skutku czekali na słowa Zełenskiego o Wołyniu. Rok później dwaj prezydenci wygłosili pożałowania godną formułkę o „ofiarach Wołynia”, nie uściślając, kto był katem, a kto ofiarą. A w tym roku odpowiedzią Kijowa na kolejną rocznicę „krwawej niedzieli” było uchwalenie ustawy, zgodnie z którą Ukraińcy, wysiedleni z Polski po II wojnie światowej, zostali uznani za ofiary deportacji i mogą ubiegać się o odszkodowania od państwa.

Wiele mówią relacje niektórych historyków znad Dniepru na propozycję Nawrockiego, by zrównać banderyzm z nazizmem i komunizmem. Były szef Ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz porównał za to prezydenta Polski z Putinem. Bo skoro UPA walczyła o niepodległość, to każdy, kto UPA krytykuje, jest agentem wpływu Rosji. Niestety, to dość popularna na Ukrainie opinia. Spór o Banderę pozostanie nierozstrzygalny. Nie poskutkowała uległość Warszawy wobec Kijowa, praktykowana przez ostatnie trzy dekady. Radykalizm (inna sprawa, na ile uzasadniony) Nawrockiego zapewne też skutku nie odniesie. ©℗

Maciej PIECZYŃSKI

Komentarze

zapomina pan
2025-09-01 20:50:17
Zapomina pan (podobnie jak i większość Polaków bo przecież nikt ich tego nie uczy) że ludobójstwo na Wołyniu nie było pierwszym ludobójstwem jakie Ukraińcy zgotowali Polakom (i innym mniejszościom) - w 1768 roku na Ukrainie był pierwszy "Wołyń" - nazywany Koliszczyzną - Polaków mordowano w bestialski, brutalny sposób który po prostu powtórzono w czasie Rzezi Wołyńskiej. Od tego czasu Ukraińcy wyznają zasadę:"Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka (Polak, Żyd i pies to jedna wiara) ".

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500