Przepraszam, ale nie będą to zapiski na bieżąco. Piszę z konieczności przed wyborami. Ale może tak właśnie lepiej?
Jestem zresztą pewien, że komentarze polityczne po zaleją nas, wyborców, nad poziom ust, tak że nie będzie się już dało o tym wszystkim gadać.
Dlatego już teraz, w pierwszych słowach, i a propos tego, co powyżej (ust), przedstawię symultaniczne wersje powyborczego komentarza.
* * *
Koalicja wygrała. No to się doczekaliśmy, nieszczęśni, tylko patrzeć, a „zaleje nas”! Jak prorokował Jarosław Kaczyński. Europa nas zaleje!
Pierwszym efektem będą rosnące jak grzyby po deszczu strefy szariatu. Już drżę z emocji, gdzie by taka mogła powstać w Szczecinie. Stawiam na Jasne Błonia. Duża przestrzeń. Ideologicznie przygotowana. Sam widziałem rozpanoszonych tam ekologów, hummus na straganach z niezdrową żywnością, i sporo takich, co padają plackiem na trawę. Niby sobie leżą. Ale podejrzewam, że twarzą w stronę Mekki.
* * *
PiS zwycięskie. Odetchnąłem. Przynajmniej jednym płucem. Nie będzie w Polsce żadnej strefy szariatu! Golę brodę, zwijam dywanik, i chowam kałacha.
Ale że natura nie znosi próżni, mogą powstać inne strefy. Na przykład takie, w których ręce trzeba będzie trzymać przy sobie. Żeby ktoś nie uznał, że to ręce podniesione na Kościół, a co za tym idzie, na Polskę.
* * *
Harce przedwyborcze były w tym roku bardziej zażarte. Jak mawia młodzież: zarąbiste. Zgodnie z przysłowiem, gdzie wióry rąbią, tam drwa lecą.
(Proszę mnie nie poprawiać. Proszę poprawiać rębaczy!)
* * *
Koalicja Europejska zapowiadała 30-dniowy termin na wizytę u lekarza specjalisty. Wiem, nierealność wyborczych zapowiedzi to norma, która bywa przykra, ale ta jest bolesna. Do jakiego specjalisty trzeba będzie wysłać Grzegorza Schetynę, jeżeli Koalicja zwycięży, a chorzy upomną się o swoje?
* * *
Konfederacja grała jarmułkami. Gra to paskudna jak dupniak na salonach. Marsz „konfederatów” przez Warszawę zakończył się przemową do PiS: „jarmułki wam do mózgów przyrosły!”. Innym razem kandydatka PiS przemawiała do ludzi, a dziarski „konfederat” trzymał jarmułkę nad jej głową.
Szok? A gdzie tam. Ostre działanie ze strony rządu, organów ścigania? Bynajmniej. I co ciekawe, prawie żadnej reakcji opozycji. Pasowało jej?
Można by się też zastanowić, co przyrosło „konfederatom”? Może ułańskie czako, może ogon, może czapka bejsbolówka. A do czego to im przyrosło? No cóż, mózg akurat wykluczam. Trzeba go najpierw mieć.
* * *
Karol Karski (PiS), w rycerskich szrankach (dosłownie). Cały zakuty w zbroję – przepraszam, ale z tej przyczyny łeb też miał zakuty – bił się z Krzyżakami. Że niby tak będzie walczył o Polskę w Brukseli. Jak by ktoś nie mógł się domyślić z kim, to Krzyżacy byli Niemcami na ogół.
Potem tłumaczył się, że go źle zrozumiano, bo on chciał tylko przekazać, że takie wojny na miecze to były kiedyś, a teraz będzie co innego – dialog i sielanka.
Pośle Karski, a jedzie mi tu tramwaj? Po torach z dwóch nagich mieczy…
* * *
Przy okazji. Czyżby umknęło panu, w co pan tym swoim tępym mieczem wali? Owszem, w tarczę. Ale co jest na tej tarczy? Krzyż.
Oj, podniósł pan rękę za wysoko…
* * *
Ręka podniesiona na Kościół, jako ręka podniesiona na Polskę.
Kto się z takim hasłem rozpędził, musiał się potem gryźć w język. Trochę tych odgryzionych sobie języków leży tu i ówdzie.
Tymczasem rzecz w tym, że Sekielscy (i Smarzowski) nie zrobili żadnego odkrycia. Po prostu pokazali to, o czym nie wolno było mówić. Dzisiejszą, dziesiątki lat spóźnioną, publiczną dyskusję, nakazuje zwykła przyzwoitość. Tak długie milczenie to wstyd Państwa. I Kościoła oczywiście, który jest przecież (zdaje się) od Państwa niezależny, choć powinno być (zdaje się) odwrotnie.
Ciekawa będzie reakcja Watykanu. Jak to było w „Pani Twardowskiej” u wieszcza? „Ta karczma Rzym się nazywa!”. I dalej: „Kładę areszt na waszeci”.
* * *
Żenujące są więc gadania polityków, którzy bronią Kościoła przed nim samym, próbującym się właśnie oczyścić. Rządowy pomysł na Komisję do Walki z Wszelką Pedofilią – „w każdym środowisku” to żarty. Niestosowne.
Ale proszę, jak już, to po całości. Nawet po szczegółach. A zatem szczególne baczenie powinna mieć owa komisja na fryzjerów, przedszkolanki i sprzedawców lodów! Bo są to grupy społeczne, które się z dziećmi, za przeproszeniem, stykają. Często!
* * *
Mówiąc zaś serio. Komisja w sprawie Amber Gold nie była komisją w sprawie wszystkich banków w Polsce. Do walki z pedofilią „w ogóle” wystarczą organy ścigania i prawo karne. Jeżeli będą działać normalnie.
Zdumiewające, że pomysłodawcy „wszech-komisji” nie krępują się pleść andronów. Przecież fryzjerzy i właściciele lodziarni albo filmowcy (o, to straszne bezecniki!), czy mówiąc poważniej, nauczyciele, nie mają urzędowych, „grupowych” narzędzi ani możliwości, by „swoich” pedofilów chronić.
W Polsce ma je tylko Kościół. Jedyna instytucja tak zamknięta, że posługująca się własnym prawem, jedyna, która ukrywa „swoich” w ramach systemu. Ma gdzie, ma jak, i niestety – ma (miała) chęć.
* * *
Rozczulił mnie swoją drogą prezes PiS zapowiedzią, że pod jego prawem i sprawiedliwością nie umknie nikt, nie obroni takiego przestępcy „ani Nobel, ani Oscar”… No cóż, jakoś nie widzę u nas w tej grupie wielkiego pola do popisu dla PiS-u. Może dlatego, że to grupa niestowarzyszona, i raczej nieliczna…
Miłosz (jak by co) już uciekł w zaświaty, Wajda nie żyje (choć gdyby żył, to można by go pociągnąć! za Paulinę Młynarską), Szymborskiej też już nie ma (ale kto tam wie, ile lat miał Michał Rusinek, gdy został jej sekretarzem).
Aha, jest jeszcze Paweł Pawlikowski. Ja bym go wziął pod obserwację. Przecież Joanna Kulig urodziła niedawno dziecko.
ADL
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".