Maciej Pawlicki na łamach „wSieci” o Marku Dekanie, szefie szwajcarsko-niemieckiego koncernu, wydawcy m.in. „Faktu” i „Newsweeka”: „Her Lagerführer”. Na okładce „Gazety Polskiej” Donald Tusk w niemieckim mundurze na tle tramwaju z tabliczką: „Nur für deutsche Fahrgaste” (że do hitlerowskiego „Nur für Deutsche” dodano słówko „pasażerowie”, to ma być pewnie „sprytny” unik).
Obsesja niemiecka akolitów obozu władzy zaczyna przybierać niepokojące rozmiary i kształty. Zgrabnie rzecz ujął felietonista Michał Ogórek, nazywając ową manię: „Ger-manią”.
***
Wiem, Krzysztof Zaremba odpowiedziałby mu zapewne tak, jak już się odezwał w Radiu Szczecin, gdzie zaczął rozmowę z dziennikarzem od skierowanego do PO powitania: „Guten Morgen”.
Może warto by na takie odzywki odpowiadać: „Zdrastwujtie!”.
***
Suweren chyba słabo kupuje to wciskanie sobie niemieckiego kitu, a Tuska w mundur Wehrmachtu, bo sondaże wskazują, że przewodniczący UE sporo w oczach Polaków zyskał – również procentowo, wyprzedzając np. Andrzeja Dudę jako potencjalny kandydat na prezydenta.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Karola Wojtyłę wybrano na papieża – w czasie konklawe w 1978 roku – dzięki poparciu niemieckich i austriackich biskupów. Jego kandydaturę zgłosił kardynał Franz Koenig.
No to może i Jan Paweł II, na którego grób wybrała się niedawno w Rzymie premier Beata Szydło, powinien być uznany przez nią i jej Prezesa za „niemieckiego kandydata”?
***
Antoni Macierewicz znów w swoim żywiole. Otoczony przez żurnalistów z mikrofonami, nie odpowiada na żadne z pytań, ale rzuca w stronę jednej z dziennikarek: „Ślicznie pani dzisiaj wygląda”.
Że też nie zdobyła się na ripostę. Na przykład: „ A pan, jak na krokodyla, marnie kłapie paszczą”. Mogłaby to być też riposta bardziej precyzyjna: „Ze wszystkich krokodyli najdłuższy pysk ma kajman. Jakże pan minister do niego podobny!”
***
Mizoginizm (niektórych, acz prominentnych) polityków PiS i okolic (że wspomnę deklarację „pocałowania w łapkę” wygłoszoną do innej dziennikarki przez ministra Szyszkę, czy wystąpienie ministra Gowina, który na konferencji prasowej właśnie w ten sposób – czyli cmokając w „łapkę” swoją partyjną podwładną – wykpił się od rozmowy o dyskryminacji kobiet) razi tym bardziej, im więcej protekcjonalizmu i pogardy w ich manifestowanej szarmanckości.
Można by rzec, że dobrze choć, że wzorem Berlusconiego nie szczypią jeszcze pań w pupę.
No ale nie, bo oni przecież są eleganccy i pełni galanterii. Obawiam się jednak, że to galanteria co najwyżej skórzana.
***
Katarzyna Kolenda-Zalewska (TVN) dołączyła do rosnącego grona cytujących-przekręcających Wyspiańskiego. Na łamach felietonu w „Gazecie Wyborczej” napisała: „Rzeczywistość jest coraz bardziej dojmująca. Chciałoby się za klasykiem powiedzieć, że skrzeczy”.
Odradzam tę chęć. Bo u klasyka – w „Weselu” – skrzeczy pospolitość. Piszę o tym, i piszę (niedawno nawet któreś z „Zapisków” zatytułowałem z tej okazji: „Kalanie skrzeczącego chochoła”), a politycy i koledzy dziennikarze swoje. I to jest dopiero dojmujące!
Niechby wreszcie naprawdę sięgnęli po cudze, byle zacytowane dokładnie.
Albo niech ktoś wreszcie poprawi tego Wyspiańskiego, i zmieni mu w tekście „Wesela” „pospolitość skrzeczy” na „rzeczywistość skrzeczy”. Wtedy będziemy mogli sobie cytować klasyka w naszej własnej, ulubionej wersji.
***
Leszek Balcerowicz często zabiera publicznie głos na tematy polityczne. Może za często. Bo efektem tego takie na przykład wypowiedzi: „sukces wyborczy PiS był wynikiem pasma szczęśliwych przypadków”.
Abstrahując od kwestii, że kojarzy się to niezbyt fortunnie z dawną wypowiedzią Prezesa Kaczyńskiego, iż Komorowski został prezydentem „przez przypadek”, to jakby i logiki jest pozbawione. Bo jeśli przypadki bywają szczęśliwe, to – że zacytuję ministra Szyszkę – „Szczęść Boże!”; przecież przyniosły też kiedyś szczęście Balcerowiczowi.
A poza wszystkim i całkiem już poważnie – każdy sukces wyborczy – każdej partii – związany jest z jakimś pasmem. Wydarzeń mniej czy bardziej przypadkowych. A dla zwycięzców – w sposób oczywisty – zawsze szczęśliwych.
***
Media doniosły, że niedźwiedź zaatakował w Bieszczadach człowieka. I mocno go poturbował. Z bliższych informacji wynika, że poszkodowanym przez niedźwiedzia był drwal.
Czyżby niedźwiedź sądził, że drwal rąbie na polecenie ministra Szyszki?
Do czego to doszło! Niedźwiedź zwolennikiem KOD-u, a może nawet ukrytym (w lesie) reprezentantem opozycji.
***
Radny PiS z Suwałk wystąpił w filmie pornograficznym. Nie wiadomo wprawdzie, czy grając w pornosie wygłaszał monolog: „Ja! Ja! Ich komme!”, ale i tak swojej partii podpadł. W efekcie usunięto go z jej szeregów.
Chyba zbyt pochopnie. Przecież jako aktor z pornola mógłby teraz pełnić rolę prawdziwego Członka Partii.
***
„Przegląd Sportowy” z 21 marca tłustym drukiem, w nagłówku strony drugiej, cytuje zaskakującą wypowiedź bramkarza reprezentacji Polski Łukasza Fabiańskiego: „Ten tekst mierzy znaki na przykladzie typowej politycznej czolowki, byl liczony licznikiem BBE (100)”. Hmm, jak na komentarz na temat zbliżającego się – w owym czasie – meczu z Czarnogórą, kwestia to dość oryginalna.
I jakoś polityką, na dodatek, podszyta, bo kogo to niby miał Fabian na myśli, mówiąc o „politycznej czołówce”? Pewnie tego samego, którego miał na myśli dziennikarz „PS”, który jakiś czas temu na łamach swej gazety – podczas wystawiania not piłkarzom Legii Warszawa – przy nazwisku Michał Pazdan napisał: „Znaki na przykładzie typowej politycz” – i tu mu się urwało. Może strach, że powie za wiele, chwycił go za gardło?
Oj, „Przeglądzie”, „Przeglądzie”! Mierz swoje znaki na przykładzie, ale przykładaj się lepiej (do korekty), bo nie dościgniesz czołówki. Nawet tej typowej.
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".