Piątek, 27 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Sączenie kubańskich pomarańczy

Data publikacji: 2018-10-10 07:00
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-12 20:20

Wracałem niedawno z dalszej podróży, z Berlina – busem z lotniska. W drodze, ku mojemu zaskoczeniu, po raz pierwszy od lat – a dokładnie: od czasu przyjęcia nas do Schengen – bus zatrzymała niemiecka policja. I to dwukrotnie.

Noc, poważne, by nie rzec groźne twarze policjantów, kontrola dokumentów. Uważna, metodyczna. Nikt nic nie mówi, więc nie od razu dociera do mnie, że sprawdzający dokumenty – owszem, zerkają na polskie dowody osobiste, ale zasadzają się głównie na paszporty, i tych, którzy się nimi legitymują. Bo nie należą do obywateli państw Unii. Jest wśród nich osoba o trochę ciemniejszej skórze, jest kobieta o twarzy Azjatki, ale w większości to młodzi ludzie zza naszej wschodniej granicy.

Sąsiad z fotela obok dziwi się złośliwie, że robią im to sito przy wyjeździe a nie przy wjeździe do Niemiec. Czyżby nie chcieli się z rozstać z imigrantami?

* * *

Po kilkunastu minutach w ręku jednego z policjantów pęcznieje spory plik „podejrzanych” paszportów i innych papierów. Potem kolejne minuty, gdy policjanci między sobą i – przez telefon – analizują to, co mają w ręku. A później prowadzą na zewnątrz autobusu ciche rozmowy z tymi, co podejrzani i wyraźnie tym przestraszeni.

W końcu jedziemy. Ale za pół godziny zatrzymują nas jeszcze raz. Nie od razu przyjmując do wiadomości, że jedna kontrola już była i jesteśmy czyści. Tym razem puszczają nas więc bez trzepania dokumentów.

Zastanawiamy się, co było przyczyną kontroli. Ktoś w ciemności autobusu rzuca ponury żart – przypuszczenie: – Nie było nas w kraju trochę. Kto wie, co się tam przez ten czas wydarzyło.

* * *

Potem się okazuje, że szukano akurat jakiegoś przestępcy (?), ale od podróżujących częściej słyszę też, że ostatnio te kontrole stały się dosyć częste.

I myślę sobie, że takie podróże przez granicę – z wielokrotną kontrolą policji, straży granicznej i celników – powinno się fundować, w ramach edukacji obywatelskiej, tym wszystkim, którzy biją brawo populistom, co na użytek politycznych kampanii igrają sobie niebezpiecznie naszym członkostwem w Unii. Plotąc na przykład o „wyimaginowanej wspólnocie”, która nam nic nie daje.

Złe wraca o wiele łatwiej, niż dobre się tworzy.

Warto, by ten, kto nie pamięta – lub nie chce pamiętać! – czasów, kiedy na granicy czesano polskie autobusy do imentu (ach, już epoka NRD była miła, gdy sprawdzano „przemyt” kubańskich pomarańczy!), uświadomił sobie, jak to nam będzie w Europie, gdy nas w niej już nie będzie.

* * *

Kiedy już w Szczecinie przesiadłem się z busa do taksówki, opowiedziałem kierowcy o przygodzie w Niemczech i żartując smutno, zapytałem go, czy aby podczas mojej nieobecności w kraju Polska nie znalazła się poza Schengen?

– A nie wiem – odrzekł z powagą. – Nie interesuję się ostatnio polityką. Nie mam czasu.

I tu dopiero dobry podróżny humor minął mi ostatecznie.

* * *

Nie pocieszyło mnie nawet to, że taksówkarz, jakby chcąc się usprawiedliwić, zaczął utyskiwać na „Jarka”, który może „zmajstrować wszystko”, więc i zepsuć też. Przeciwnie, zrobiłem się jeszcze smutniejszy.

Bo jeśli tak ma wyglądać „nieinteresowanie się polityką”, że obojętniejemy na jej związki z życiem nawet wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że mogą nam owo życie – nasze własne życie – popsuć, to ręce zaczynają opadać szybciej niż jesienne liście.

* * *

Byłem w kinie. Film wartościowy, warty uwagi: „Kamerdyner” Bajona.

W rzędzie przede mną para ludzi około trzydziestki. Nie, nie zasłaniają mi. Fotele w multikinach ustawiane są tak, że musiałby przede mną usiąść któryś z naszych mistrzów świata w siatkówce, by takie zasłanianie było możliwe. Nie, nie przeszkadzają mi rozmową, bo na ogół milczą.

Ale prędko się okazuje, że jednak przeszkadzają. Dokładniej pani, która panu towarzyszy. I co jakiś czas zerka na swój komórkowy telefon. A że jego ekran niewiele mniejszy od kinowego, blask bije zeń mocny prosto na mnie.

Pal zresztą diabli, że blask, szlag mnie trafia z każdą chwilą większy, bo pani włącza komórkę coraz częściej, w końcu co minutę chyba. Coś tam sprawdza, ogląda, paluszkami po ekranie suwa. Zerkam jej ostentacyjnie przez ramię, by się choć trochę zawstydziła, ale pochłonięta jest tak, że tego nie dostrzega. Pochłonięta jest oczywiście swoją komórką (najwyraźniej jedną), nie filmem. A na ekranie komórki – na ile udaje mi się to rozpoznać – moda, SMS-y, wiadomości ze świata plotek, zdjęcia z wakacji…

Najweselej robi się wtedy, gdy w filmie Bajona oglądamy poruszające sceny z dokonanej przez Niemców masowej egzekucji Kaszubów, a pani sobie klik, klik, klik, suw, suw, suw paluszkiem…

No cóż, pewnie wrażliwa taka i na ekran kinowy nie chce patrzeć.

* * *

Najłatwiej byłoby rzec, że wybrała się po prostu na nieodpowiedni dla siebie film. A że nie chciała panu robić przykrości, nie wyszła z kina, tylko wytrwała dzielnie do końca seansu, wspomagając się jedyną posiadaną komórką.

Równie łatwo zresztą byłoby się skupić właśnie na tej jednej komórce, mówiąc, że pani mądra nie była.

Problem w tym, że przypadek owej pani nie jest wcale odosobniony. Ba, zaczyna być normą. Wielu z nas – i głupich, i mądrych, i tych pośrodku między skrajnościami – choruje na syndrom komórkowy; nie potrafiąc znieść choćby chwili bez zerkania na komórkowy ekran. Bez względu na to, gdzie akurat się znajdują. Niedługo dojdzie do tego, że zerkać będą na smartfona złożeni w trumnach nieboszczycy.

* * *

O polityce w stanie czystym (no, powiedzmy, że czystym) tym razem na koniec. W Nowym Sączu kandyduje na prezydenta miasta Iwona Mularczyk, żona wpływowego posła PiS Arkadiusza Mularczyka.

Co doprowadziło do sporego zamieszania w szeregach tamtejszej prawicy, bo prezydentem Nowego Sącza chce być też pani Małgorzata Belska, dotychczasowa sekretarz PiS w Nowym Sączu, a kandydatura pani Iwony, żony posła, dotąd zupełnie nieobecnej w polityce, nie bardzo się podoba tamtejszym prawicowym wyborcom jako przejaw partyjnego nepotyzmu.

A przecież nie powinni się niczemu dziwić. Dotąd sączyli z Nowego Sącza starzy, teraz będą sączyć nowi.

ADL

Komentarze

do @ Pana Piotra W.
2018-10-12 20:07:44
- ja nie upraszczam i nie generalizuję, staram się tylko wyjaśnić to co pan i poeta nie jesteście zauważyć, mianowicie pojąć; skutek i przyczyna ....Pańskie biadolenie; “ Tego typu kontrole są wyrywkowe, dotyczą znacznie częściej zorganizowanych przejazdów,..“ nie zadawala poety, który nawija “..ku mojemu zaskoczeniu, po raz pierwszy od lat – a dokładnie: od czasu przyjęcia nas do Schengen – bus zatrzymała niemiecka policja. I to dwukrotnie.“...Przetłumaczyć panu? Ja to rozumien iż przed ową kontrolą poeta nie spotkał się z „trzepaniem“.....Niezrozumiała jest sugestia „fundowania populistom takich przejazdów“.....Pytania do pana i poety; - czy populistom niemieckim (druga siła po CDU/CSU) należy też fundować „przejazdy w ramach edukacji obywatelskiej“?.. Przecież oni są we własnym kraju i nie chcą nigdzie wyjeżdżać w „znacznie częściej zorganizowanych przejazdach“. Panie Wójcicki, te kontrole zaczęły się przed około dwoma laty i ja staram się wyjaśnić jaka jest tego przyczyna.. Wniosek (szyderczy); powozić populistów autobusem w ramach edukacji obywatelskiej, a policja niemiecka nie będzie kontrolować (dwukrotnie) autobusu z Berlina i będzie cacy.
Czy ktos moze wyjasnic
2018-10-12 16:51:58
Różnice miedzy: demokracją, populizmem, dyktaturą/tyranią większości, demokracją liberalną? Bardzo często obserwuję stosowanie powyższych terminów a nigdzie nie mogę trafić na spójną definicję i omówienie różnic między nimi. Zaczynam podejrzewać że to trochę tak jak z etyką i etyka różnych korporacji zawodowych (np etyka lekarska czy etyka sędziowska) gdzie dodanie nazwy zawodu do etyki umożliwia naruszanie zasad etyki. Np odnoszę wrażenie że w demokracji liberalnej mniejszość sprawuje władzę nad większością a rolą większości jest zapewnienie finansowania poprzez np podatki.
Piotr Wójcicki
2018-10-12 14:56:17
"Schengen miał ułatwić życie mieszkańcom EU - taka byłą propaganda u zarania, a stał się tym co poeta zaobserwował w autobusie - Niemców (już tych dobrych) trzepiących." Nie upraszczajmy i nie generalizujmy. Tego typu kontrole są wyrywkowe, dotyczą znacznie częściej zorganizowanych przejazdów, a nie osób prywatnie przekraczających granicę. Nie ma kontroli paszportowych na granicach i w ogóle nie trzeba mieć paszportu, by swobodnie wjechać na terytorium kraju ze strefy. Tak więc nie psioczmy na Schengen, bo to podcinanie gałęzi, na której siedzimy.
Kubańska pomarańcza z propagandą.
2018-10-12 14:02:04
Cyt. „I myślę sobie, że takie podróże przez granicę – z wielokrotną kontrolą policji, straży granicznej i celników – powinno się fundować, w ramach edukacji obywatelskiej, tym wszystkim, którzy biją brawo populistom, co na użytek politycznych kampanii igrają sobie niebezpiecznie naszym członkostwem w Unii. Plotąc na przykład o „wyimaginowanej wspólnocie”, która nam nic nie daje.“...... W autobusie poety jedynym rozsądnym był „sąsiad z fotela obok“, który powiedział „robią im to sito przy wyjeździe a nie przy wjeździe do Niemiec. Czyżby nie chcieli się z rozstać z imigrantami?“...... Poeta porusza dwie odrębne sprawy i nie zastanawia się co jest przyczyną, a co skutkiem..... Jajakobyły też myślę sobie że owi „populiści, co na użytek“ nie mieli by „armat“ gdy by do „wspólnego eruropejskiego domu“ nie wpuszczano tych, których nikt nie zapraszał i pochodzenia nie moża legalnie sprawdzić. O wojnie i „matkach z dzieśmi na ręku“ nie piszę, inny temat.... W czasach „kubańskich pomarańczy“ miałem okazję wyjechać do RFN. Musiałem mieć zaproszenie, osoba zapraszająca mnie musiała mi zaoferować dach i opierunek. Do tego zapraszający musiał zgłosić do urzędu kto przyjeżdża i musiał uzyskać tzw. „Polizeizeugnis“... „Wspólny Dom“, którym symbolem jest tzw. SCHENGEN uczynił z Europy to co dla poeta przekłada na propozycję dla populistśw. Schengen miał ułatwić życie mieszkańcom EU - taka byłą propaganda u zarania, a stał się tym co poeta zaobserwował w autobusie - Niemców (już tych dobrych) trzepiących.
nostalgia X
2018-10-11 21:40:08
smak kubańskich pomarańczy z twardą skórą - to były piękne czasy (obecnie zwane okresem zbrodniczego komunizmu w którym uciskano Prawdziwych Polaków - a propo ci "Prawdziwi Polacy" sukcesywnie rozwalają(brak pracy, smog, Szczecin, likwidacja fabryk, pauperyzacja i zadłużanie ludności, spadek populacji i znaczenia politycznego miasta granicznego na mapie Polski...); w czasie Wojny Jaruzelskiego nie było tak źle a nawet fajnie było fajnie dla młodych(dostęp do sportów, pięknych książek oraz radzieckiej kinematografii...te szkolne wyjścia na radzieckie kino...płakać się chce..w kinie panowała cisza i skupienie nie tylko spowodowana walorami filmu ale też i lepszym wychowaniem społeczeństwa przez organa partyjno-państwowe i kolegia ds. wykroczeń z ludowymi ławnikami...)...po mieście jeździły nowoczesne autobusy IKARUS w pięknym czerwonym i białym kolorze...w tramwajach zimą był lekki zapach palone kurzu na grzejnikach elektrycznych i nikt wtedy nie znał choroby cywilizacyjnej zwanej Alergia... ludzie nie wiedzieli że być może narodził się nowy przyszły prezydent Szczecina - Piotr Krzystek...
Jarun
2018-10-11 09:26:03
Panie Arturze już będzie tylko głupiej. Pan o słupie (granicznym ) oni o dupie, niedorozwoje...nie "potrafiom" czytać ze zrozumieniem... a jechał ich sęk.
▁ ▂ ▃ ▄ ▅ ▆ ▇ █
2018-10-10 21:03:43
definicja nowa: "kolektyw akcjonistyczny Czarne Szmaty / #czsz został założony przez cztery artystki-aktywistki: Martę Jalowską, Karolinę Maciejaszek, Monikę Sadkowską i Magdę Staroszczyk"
Widze że pan redaktor
2018-10-10 20:01:29
przeżył ogromny szok ze kontrola... ja bylem wielokrotnie kontrolowany za czasów PO, raz nawet bardzo poważnie z pełnym młynem w samochodzie, cała ulica się zbiegła popatrzeć jaki to zły Polak przyjechał do Niemiec, ponad godzina na celowniku policyjnego MP7 (nie jest to miłe uczucie ale co tam - policjanci stwierdzili że śledzili mnie na autostradzie od dłuższego czasu i moment w którym zdecydowałem się zjechać z autostrady zainicjował kontrole), pamiętam np kontrole w której niemiecka straż graniczna dość mocno trzepała mi samochód a kontrola zakończyła się szybko po tym jak pan strażnik znalazł plamkę rdzy po odprysku od kamienia - ech jaki był szczęśliwy, prawie podskoczył z radości, natychmiast pokazując swoim kolegom że Polak w luksusowym samochodzie ma jednak gdzieś rdze (wiem bo panowie dość żywiołowo miedzy sobą komentowali to że Polak jeździ dobrym samochodem)... Tak, tak panie Arturze kontrolowano Polaków bo mieli za dobry samochód albo zjechali z autostrady na stacje benzynową w miasteczku... mi tam kontrole graniczne nie przeszkadzają i mógłbym wrócić do czasów przed Schengen choćby dziś zwłaszcza że chyba Niemcy zawiesili Schengen u siebie...
Jarun
2018-10-10 12:52:10
No cóż, społeczeństwo staje się coraz bardziej bezmyślne: żreć, srać, kopulować, rechotać z prymitywnych dowcipów i klikać. Jednym słowem: małpa ze smartfonem. Naród się zbydlęcił.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500