Czwartek, 02 maja 2024 r. 
REKLAMA

Ciekawie skrzeczący skrytożercy

Data publikacji: 2019-04-24 14:44
Ostatnia aktualizacja: 2019-04-25 14:06

Obelga miesiąca (według obozu władzy): „Pan Broniarz”.

* * *

Każdy dzień strajku nauczycieli to nowe wydarzenia i komentarze. Trudno nadążyć. Ale nadążają sondaże, z których wynika paradoksalnie, że każdy kolejny strajkowy dzień powinien cieszyć władzę. Nasze solidarne społeczeństwo solidarnie się nudzi i niecierpliwi nadmiarem jednego tematu w życiu publicznym i tylko patrzeć, a 127 proc. badanych uzna pedagogów za pasożytów i „panów Broniarzy”. Władzę powinno cieszyć i to, że sprawa nauczycieli skutecznie usunęła z przestrzeni medialnej wszystkie inne sprawy i sprawki jej obozu.

No bo niby kto chciał zbudować dwie wieże? Pan Broniarz. Kto chachmęcił w KNF? Pan Broniarz. Kto zasłaniał prezesa NBP Adama Glapińskiego własną piersią, blond włosem, teczką oraz uposażeniem (finansowym)? Pan Broniarz.

Aż zatęskniłem za „Panem Austriakiem”!

* * *

Natomiast za komentowaniem sytuacji w szkołach nie nadążam. Nie tylko z tym, żeby moje komentarze były aktualne, ale i z tym, by były oryginalne.

Odnoszę zresztą wrażenie, że wszyscy powiedzieli już na ten temat wszystko, a niektórzy nawet zdecydowanie za dużo.

Mam na myśli tych, którzy pouczając nauczycieli, objawili się nam jako pracujący dla idei. Patrz: marszałek senatu Stanisław Karczewski. Z zawodu lekarz chirurg. Od dwudziestu lat polityk.

Czy aby nie jest czasem tak, że to idea pracuje na niektórych?

* * *

Inny senator, Grzegorz Bierecki, pracuje prawie tak intensywnie jak idea, żeby utrwaliło się w narodzie pewne stare powiedzenie; ów komplement, którym Polacy obdarzali wybitnych i przemyślnych: „senatorska głowa!”.

„Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej” – rzekł przy okazji rocznicy katastrofy smoleńskiej.

Niegodni należeć się małostkowo oburzyli, ale godni oburzyli się na to ich oburzenie i zaczęli zaraz dokonywać językowej egzegezy, z której miało wynikać, że senator tymi słowy chciał nas zjednoczyć.

Jakkolwiek będzie wyglądać nasza wspólna przyszłość, ja się akurat zjednoczenia z senatorem Biereckim nie czuję godny.

* * *

Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński lubi filmy Stanisława Barei, ale wygląda na to, że z klasyka polskiej komedii czerpie ochoczo.

I to, by tak rzec, pełnymi garściami. Co widać po zaciskaniu dłoni. Niedawno zaciskał je i grzmiał z trybuny: „Euro mówimy: NIE!”.

Wprawdzie nie wiadomo, czemu zagrzmiał akurat teraz (może dlatego, żeby błyskawicą nie błysnąć w stronę nauczycieli) – wszak w europarlamencie, do którego zbliżają się wybory, nikt nie decyduje o tym, czy Polska ma przyjąć tę walutę (na razie zresztą szans na to nie mamy) – ale grom się poniósł.

Mniej więcej taki, jak ze słynnego przemówienia w „Misiu” Barei: „Parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze NIE!”.

* * *

Mówiąc już poważniej, prezes PiS może i lubi komedie, ale wyraźnie zaniedbał oglądania filmów dokumentalnych. Szkoda. Wydaje mu się bowiem chyba, że świetnie pamięta PRL, a widocznie zapomniał, że miny, gesty, słownictwo i tonacja jego ostatnich przemówień przypominają wystąpienia I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki.

Prawdą jest skądinąd, że akurat Gomułka przemawiał dłużej niż Prezes. Może dlatego że dłużej rządził krajem? Ale kto wie, wszystko jeszcze przed nami.

Jak tak dalej pójdzie, może i Prezes będzie jeszcze dłużej. Przemawiać.

* * *

Chociaż zawsze można szukać pociechy.

Pomyślałem na przykład, że wprawdzie Polska pod rządami PiS nie ma zamiaru wkraczać do strefy euro, ale panie Beata Szydło, Beata Kempa, Beata Mazurek i owszem, do strefy euro wkroczyć zamierzają.

Osobiście. I to jak najszybciej!

Ale oczywiście wyłącznie po to, aby Brukselę beatyfikować.

* * *

Donald Tusk obiecał ludowi, że kiedy przybędzie do Polski, już wkrótce, znaczy 3 maja, to powie „coś ważnego” i zarazem „coś ciekawego”.

Trochę się tym niepokoję, bo to co ciekawe zwykle nie jest ważne.

I na odwrót.

* * *

Podobno już w maju zamyka podwoje i lodówki sklep rybny na ulicy Tkackiej. Ostatni taki w Szczecinie, o ile się orientuję. A na pewno ostatni z tych, który swą lokalizacją pamięta bardzo dawne czasy, PRL jeszcze.

Pozostają stoiska w halach i dyskontach, trochę kiosków na rynkach.

Jak na „portowe miasto” raczej wstyd.

Rybne stragany z okazji różnych Dni Morza wystawiane na nabrzeżu i w jego okolicy przypominają białą suknię panny młodej w wysokiej ciąży.

Nie jestem nadmiernie pruderyjny, dla mnie też święto i konsumpcja w parze wzajemnie się nie wykluczają, ale nie lubię fasady.

Co dedykuję nie tyle pewnej słynnej pannie młodej, która niedawno wyszła za mąż po raz trzeci, ubrana w dziewiczą biel, zgodnie ze swą rolą busoli moralnej dzisiejszego obozu władzy, ile mojemu kochanemu miastu.

Powiedzmy sobie wreszcie szczerze. Jak po ryby, to na Śląsk!

* * *

Wielu z nas, zwłaszcza tych inteligentnych, co to wiedzą, jak posłużyć się cytatem, wciąż upiera się publicznie, że tą, która skrzeczy, jest rzeczywistość.

Ostatnio Rafał Stec z „Wyborczej”, pisząc o klęsce Nawałki w Lechu Poznań, skonstatował: „Zamiast narzekać na rzeczywistość, powinien ją aranżować. Także wtedy, gdy rzeczywistość skrzeczy…”.

Pozwolę sobie zaaranżować felieton Steca według tego, co rzeczywiście napisał Wyspiański, i przypomnę, że w „Weselu” to „pospolitość skrzeczy”.

A że u nas rzeczywistość staje się dziś pospolitością? To już inna sprawa.

Komentarze

sceptyk
2019-04-25 14:06:02
Panu redaktoru oczko chyba się zakleiło
Panie redaktorze
2019-04-25 11:34:45
w chronologii wydarzeń dotyczących wypowiedzi związanych z przyjmowaniem Euro to wypowiedź Kaczyńskiego jest ostatnia zdaje się ze pierwsze były wypowiedzi pana Petru i pani Lubnauer a później pan Schetyna mówił o szybkim przyjęciu Euro. Rozumiem że w nadmiarze informacji mogło to umknąć panu redaktorowi.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500