Zakończyło się śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku z udziałem autobusu komunikacji miejskiej w Policach. Pojazd przejechał po leżącym na ziemi mężczyźnie. Ten zmarł na miejscu zdarzenia.
Do wypadku doszło pod koniec kwietnia ubiegłego roku w Policach. Pokrzywdzony wraz z kolegą oczekiwał na autobus linii nocnej pod wiatą przystanku. Widząc nadjeżdżający pojazd jeden z mężczyzn pomachał ręką, aby go zatrzymać. Potem cofnął się, aby pomóc wstać siedzącemu na ławce pokrzywdzonemu. Kiedy autobus wjechał do zatoki, mężczyźni podeszli do pojazdu, ale nie udało im się otworzyć drzwi wejściowych. Kierowca autobusu po zatrzymaniu się, odczekał chwilę na przystanku i odjechał. W momencie gdy ruszał, pokrzywdzony był oparty o pojazd. Kiedy autobus ruszył, mężczyzna przewrócił się na ziemię. Autobus prawym tylnym kołem przejechał po leżącym na ziemi. Udzielono mu pierwszej pomocy, wezwano karetkę pogotowia.
- Na skutek wypadku pokrzywdzony doznał rozległych obrażeń wielonarządowych z pęknięciem płuca i krwotokiem opłucnej, częściowego zmiażdżenia wątroby i śledziony, złamania kości miednicy, w wyniku których zmarł bezpośrednio po zdarzeniu. Ustalono, że przyczyną wypadku było niezachowanie należytej ostrożności przez kierującego pojazdem Mariusza J., podczas wykonywania manewru wyjazdu z zatoki autobusowej. Nie obserwował on przestrzeni z prawej strony pojazdu i osób podchodzących do autobusu. W wyniku tego spowodował upadek na jezdnię pod koła autobusu stojącego bezpośrednio przy pojeździe pokrzywdzonego - informuje Prokuratura Okręgowa w Szczecinie.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Rejonowego Szczecin - Prawobrzeże i Zachód. Mariuszowi J. grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
(dar)