Czwartek, 26 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Zielone zagrożenie – skala nie do opanowania Nie tylko dobra wróżba

Data publikacji: 25 grudnia 2024 r. 12:08
Ostatnia aktualizacja: 25 grudnia 2024 r. 12:29
Zielone zagrożenie – skala nie do opanowania Nie tylko dobra wróżba
Co dla ludzi dobrą wróżbą, to dla drzew jest… niemal jak wyrok. Tyle że z odroczonym terminem wykonania. Fot. Robert STACHNIK/archiwum  

Wielu kojarzy się bardzo romantycznie: z pocałunkami wróżącymi szczęście, miłość i pomyślność na długie lata. Jednak dla drzew jest niczym wyrok. Mowa o jemiole, której teraz jest mnóstwo na świątecznych jarmarkach, a jaka przez cały rok zagraża przede wszystkim drzewom o miękkim drewnie, jak choćby wierzbom.

Jemioła nie ma korzeni, więc przetrwać może wyłącznie na konarach drzew. Wpija się w nie specjalnymi przyssawkami, z żywiciela czerpiąc wodę i sole mineralne. Uważana jest za półpasożyta, bo sama również produkuje substancje odżywcze, którymi dzieli się ze swym żywicielem.

To wzajemne współistnienie może trwać latami. O ile ognisk jemioły na drzewie jest niewiele. Jednak ta rozmnaża się przez nasiona, więc ekspansja bywa gwałtowna. Znaczenie mają również negatywne skutki zmian klimatycznych – przede wszystkim susza. Gdy gleba w obrębie rzutu korony jest mało wilgotna, a drzewo jest żywicielem dla wielu jemioł, to rozpoczyna się proces jego obumierania.

– Dlatego nie rozumiem, dlaczego służby odpowiedzialne za stan miejskiej zieleni ignorują zagrożenie, jakim dla drzew jest jemioła – twierdzi nasza Czytelniczka (dane do wiadomości redakcji). – Widać ją na wielu, zbyt wielu drzewach przy ulicach i w parkach, nawet tych o statusie zabytków, czyli Żeromskiego oraz Kasprowicza. Jednak mnie najbardziej porusza fakt, że z jemiołą nie walczy się na terenach przyszkolnych. Od lat obserwuję, jak rzecz się ma w rejonie Niecki Niebuszewskiej. Najpierw na drzewach pojawia się jemioła, a w ślad za nimi pilarze. Drzewa są usuwane pod pozorem „stwarzania zagrożenia”.

Faktem jest, że jemioła nie atakuje drzew zdrowych. Tylko – jak twierdzi ekspert „Kuriera” – o osłabionym systemie korzeniowym, zainfekowane patogenem, niszczone przez choroby, grzyby, inwazyjne pasożyty. Ale czy miejskie służby faktycznie ignorują inwazyjną jemiołę? Zapytaliśmy o to szczeciński magistrat.

– Jemioła na drzewach jest zwalczana w ramach kompleksowej pielęgnacji drzew – odpowiedziała Paulina Łątka z Centrum Informacji Miasta. – Wykonawca, przeprowadzając cięcia pielęgnacyjne na drzewach, ma obowiązek usuwania z nich jemioły. W przypadku silnego zainfekowania drzewa również jest zlecane jej usunięcie, w ramach dodatkowych zabiegów. W szczególnych przypadkach wykonywane są na zainfekowanych konarach i gałęziach tzw. cieniówki. To znaczy, że gdy z korony drzewa jest usuwana jemioła, to miejsca po niej są okrywane materiałem w celu ograniczenia jej kolejnego wzrostu oraz rozprzestrzeniania się wewnątrz konarów i gałęzi (dzięki tej technice półpasożyt nie będzie w stanie przeprowadzać fotosyntezy, która jest mu niezbędna do życia – przyp. aut.). Tego typu zabieg, z powodu wysokich kosztów, wykonywany jest na szczególnie cennych okazach drzew.

Wspomniana technika cieniowania była stosowana m.in. na rosłych klonach w parku Andersa, jak również na pomnikowych drzewach – orzechu czarnym i dębie szypułkowym. Jednak ratowanie szczecińskiej zieleni wysokiej przed inwazją jemioły może się wydawać niewystarczające do rzeczywistej skali potrzeb. Jak w innych miastach, gdzie również opanowała przyuliczne i parkowe drzewa. Na tym tle Szczecin nie jest szczególny. W każdym takim przypadku chodzi bowiem o koszty. Jemioły nie sposób zwalczyć. Należy jednak pomóc drzewom poprzez regularne jej usuwanie z ich gałęzi i koron.

– Niestety, nie widzę systematyczności w zwalczaniu jemioły w Szczecinie. A „cieniówki” założone w parku Andersa od dawna rozwiewa wiatr – komentuje nasza Czytelniczka.

Arborystów najbardziej niepokoi fakt, że w ostatnich latach jemioła przestała atakować wyłącznie drzewa liściaste (brzozy, grusze, jabłonie, klony, lipy, robinie akacjowe, topole, wierzby), a jej ogniska coraz częściej są obserwowane również na sosnach. O ile w przypadku tych pierwszych obumieranie drzewa z powodu półpasożyta może trwać nawet kilkanaście lat, o tyle w tym ostatnim – proces ten postępuje błyskawicznie, nawet na skutek obecności jednego czy dwóch ognisk. ©℗

A. NALEWAJKO

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Teraz tak wyciąć
2024-12-25 22:26:03
tuskową jemiołę. Odrodzi się nowe.
Bodaj 2 lata temu
2024-12-25 20:10:20
w parku Andersa oczyszczono tamtejsze drzewa, zwłaszcza topole z jemioły. Były bardzo zanieczyszczone. Ekipa zrobiła to doskonale. W tym roku w miejscach gdzie była jemioła odrosły piękne, gęste, młode gałęzie.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA