Tylko w tym roku na realizację programu „Zielone podwórka Szczecina” z miejskiego budżetu popłynie 1,5 miliona złotych. W formie dotacji dla wspólnot mieszkaniowych, które otoczenie swych budynków chcą zmienić w lepsze miejsce do życia, przez to – w pewnym sensie i szerszej skali – pozytywnie wpłynąć na poprawę estetyki miasta. Świetna idea. Gorzej z realizacją, która np. przy ul. Montwiłła 2-11 oznaczać miała… wycięcie 15 drzew i krzewów, czyli większość tego co zielone na tym podwórku.
To jeden z lepszych adresów Szczecina. W sąsiedztwie Teatru Polskiego, parku Żeromskiego, Wałów Chrobrego. Do tego w dystansie od dróg o największym natężeniu ruchu, a też malowniczo – na wzgórzu – położony. Choć też nie bez mankamentów. Bynajmniej, nie o odium dawnej „parkówki” tu chodzi. Lecz o zieleń, jakiej w tym rejonie ubywa: w niepokojąco szybkim tempie i coraz większej skali.
Nieruchomość, czyli okazała kamienica przy ul. Montwiłła 2-11, sąsiaduje ze skarpą od ul. Szarotki, z której tej zimy usunięto niemal wszystkie drzewa. Pogrom w zieleni, czyli wycinka 36 drzew, nie miał związku z „lex Szyszko”. To wyłączna odpowiedzialność miasta, które wydało zezwolenie na usunięcie zieleni kolidującej z przyszłą inwestycją. Wprawdzie w decyzji administracyjnej zawarto obowiązek nasadzeń kompensacyjnych, ale nie w sąsiedztwie, tylko na… cmentarzu przy ul. Bronowickiej (!).
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 11 sierpnia 2017 r.
Tekst i fot. Arleta NALEWAJKO
Na zdjęciu: Wszystkie te drzewa, które pokazuje Beata Jasko, miały zostać wycięte z terenu Wspólnoty Mieszkaniowej przy ul. Montwiłła 2-11. W sumie – 15 drzew – jak precyzuje Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych. Wszystko to pod szyldem miejskiego programu „Zielone podwórka Szczecina”.