Po ogłoszeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego część polskich marynarzy i rybaków przebywających w zagranicznych portach zeszła ze statków i starała się o azyl polityczny. Czasem pokład opuszczały całe załogi. Z jednostek rybackich poławiających na wodach w rejonie Falklandów schodziły pojedyncze osoby. Rybacy, którzy to zrobili do końca marca 1982 r., wpadli w wir wojny brytyjsko-argentyńskiej. Dopiero w sierpniu dotarli do miejsca docelowego, czyli Londynu. Być może o ich historii powstanie film dokumentalny…
– Obecnie mieszkam w Buenos Aires i w ramach pracy badawczej poszukuję grupy polskich marynarzy, którzy w grudniu 1981 i w pierwszych miesiącach 1982 roku zeszli na ląd na Falklandach (Malwinach), prosząc o azyl polityczny – wyjaśnia Natalia Napiórkowska, doktorantka na Uniwersytecie Warszawskim. – Współpracuję z argentyńską firmą zajmującą się produkcją filmową i przymierzamy się do przedstawienia historii polskich marynarzy na Falklandach. W planach mamy nakręcenie o tym filmu dokumentalnego.
Najprawdopodobniej rybaków było dziewięciu. Pani Natalii udało się ustalić ich nazwiska. Zmuszeni byli do pozostania na wyspach do sierpnia 1982 r. Dopiero wtedy – nie bez problemów – dotarli do Anglii.
– W Londynie ślad się po nich urywa – opowiada doktorantka. – Z tego, co ustaliłam, dość szybko każdy z nich poszedł w swoją stronę i nie utrzymywali dalej kontaktów. Dwóch z nich odnalazłam i udało mi się z nimi porozmawiać. Niestety, nie wiedzą, co się stało z pozostałymi.
Wśród statków, których pokłady opuścili, były m.in.: trawlery przetwórnie „Bonito”, „Mors”, Narwal” i „Tunek”, baza rybacka – przetwórnia „Gryf Pomorski” czy chłodniowiec „Kaszuby II”.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 21 grudnia 2018 r.
Elżbieta Kubowska