- Myśleliśmy, że z tą zupą nie dojedziemy, bo zaczął ostro padać śnieg i warunki na drogach zrobiły się fatalne - mówi Jacek Samborowski, nauczyciel z Zespołu Szkół Rzemieślniczych w Szczecinie. - Ale tak nas to cieszyło... W dobrej sprawie nic nie jest w stanie przeszkodzić.
Pan Jacek jest nauczycielem i wychowawcą klasy wielozawodowej. Ostatnio zorganizował swoim uczniom bardzo praktyczną lekcję empatii.
- Tyle się słyszy o kolejnych przypadkach śmierci osób bezdomnych z powodu wychłodzenia - mówi. - Nie trzeba być szczególnie czułym, żeby to człowieka ruszyło. Pracuję w placówce oświatowej, pomyślałem, że ten temat może być zastrzykiem wychowawczym dla uczniów.
Rzucił w szkole hasło, żeby przygotować gorącą zupę i zawieźć ją do miejsc, gdzie koczują bezdomni. Jego uczniowie zebrali 80 słoików, pracownicy szkoły zrobili zrzutkę na potrzebne produkty. Włączyli się też rodzice uczniów, przekazując mięso i pieczywo. Pan Jacek porozumiał się z Caritasem, że zupa zostanie ugotowana w stołówce przy ul. Nehringa. I ze strażą miejską, która wskaże koczowiska bezdomnych i pomoże do nich dotrzeć, bo dobrze te środowiska zna.
- Tak powstała wypasiona, pachnąca grochówka na wędzonce - mówi nauczyciel. - Przy jej gotowaniu pomagali nasi uczniowie, którzy uczą się na kucharzy.
W ubiegłą środę wieczorem, kiedy mieli odebrać zupę ze stołówki Caritas i rozwieźć ją bezdomnym na prawobrzeżu, na dworze akurat zaczęło okropnie sypać i wiać. Były trudności z dojazdem, ale udało się je pokonać. W asyście strażników miejskich dwaj uczniowie i dwaj nauczyciele dotarli do koczowisk. Rozdali 30 słoików gorącej zupy, kolejnych 30 zostawili dla tych, których nie zastali na miejscu, ale bezdomni ci mają możliwość odgrzania posiłku.
- To, co zobaczyliśmy, to była masakra - przyznaje Jacek Samborowski. - Większość bezdomnych osób wychodziła z koczowisk z niedowierzaniem, że ktoś im ten posiłek w taką pogodę przywiózł. Nasi uczniowie byli zszokowani, że człowiek w takich warunkach może mieszkać i przetrwać zimę. To dla nich wielka lekcja pokory. Wracaliśmy szczęśliwi, że mogliśmy pomóc.
Pan Jacek temu tematowi poświęci najbliższą lekcję wychowawczą. Zapowiada, że akcja w szkole nie będzie ostatnią.
- Liczę, że to ruszy nie tylko moją klasę - mówi. - Chciałbym, żeby poszło w serca wszystkim.
Anna GNIAZDOWSKA
Fot. Zespół Szkół Rzemieślniczych